Trudno w ogóle wskazać moment w książce „Żołnierze Wyklęci. Przecież to dziecko bandyty!”, w którym czytelnik mógłby na chwile uspokoić swoje emocje. Każda z opowiedzianych historii zasługuje na ekranizację i jest niepowtarzalna, a zarazem wszystkie przeżycia mają ze sobą wiele punktów wspólnych.
Mieczysław Koprowski postanowił zebrać to, co możemy już niedługo stracić bezpowrotnie. Jego książka zawiera 15 wspaniałych historii Żołnierzy Wyklętych lub osób z nimi związanych, opowiedzianych przez samych uczestników wydarzeń. Coś takiego sprawia, że opowieści te nabierają wyjątkowych cech.
Kombatanci w syntetyczny sposób opowiadają o latach II wojny światowej, a skupiają się bardziej na walce z komunistami po 1945 roku. Trzeba zaznaczyć, że prawie wszyscy bohaterowie książki „Żołnierze Wyklęci. Przecież to dziecko bandyty!” w 1939 rok wkraczają, jako dzieci. Mimo to wielu z nich już wtedy imało się działalności konspiracyjnej.
Historie, jakie znajdują się w książce, obejmują głowie regiony Częstochowy, Radomia, Piotrkowa, Wołynia, Lubelszczyzny i okolic Sanoka.
Gdy wojna się kończy, możemy ich określić, jako starszych nastolatków lub osoby dwudziestokilkuletnie. W czasie podjęcia przez nich walki z komunizmem w Polsce są w wieku dzisiejszych maturzystów i studentów. Dla mnie miało to bardzo osobisty charakter, bo wciąż przy kolejnym fragmencie opisującym spektakularną akcję zastanawiałem się jak ja bym postąpił.
Czasem czytając strony opisujące odważne czyny Żołnierzy Niezłomnych mówiłem sobie w myślach: to nie możliwe! Jednak wszystko to, co zostało tam opisane, jest prawdą. Czasem wesołą, a czasem smutną. Z uśmiechem na ustach czytałem, gdy sowiecki oficer w podskokach uciekał przed majorem Antonim „Zuchem” Żubrydem. Grymas bólu pojawiał się na twarzy, gdy brnąłem przez kolejne opisy życia, a raczej jego próby, w więzieniu we Wronkach.
Książka jest pełna kontrastów. Z jednej strony mamy bohaterską postawę odważnych, młodych ludzi. Niecodzienne przygody obfitujące w zabawne historie i prawdziwe przyjaźnie. Jednak, gdy już zapomnimy o całym złu na świecie z znienacka uderza w nas brutalna rzeczywistość tamtych czasów. To, co komuniści robili z Żołnierzami Wyklętymi i ich najbliższymi jest nie do pojęcia. Inaczej odbierałem to, gdy czytałem opisy historyków, lecz przy opisach samych ofiar ubeckich katów bardziej uzmysławiałem sobie tamtą tragedię. Ci ludzie do teraz odczuwają stawanie im ciężkimi butami po nagich stopach, bicie prętami i pałkami po nerkach czy przebywanie w karcerze. Jednak dla uczciwości trzeba zaznaczyć, że spotykano się ludźmi przyzwoitymi, którzy stali po stronie siłą wprowadzanego systemu.
Jeszcze smutniej mi się robiło, gdy dowiadywałem się z książki Mieczysława A. Koprowskiego od samych kombatantów, jak potraktowała ich III RP. Owszem niektórych z nich nie tak źle, lecz przypadki, gdy wzywano ich na świadków w procesach ubeckich katów – którzy sprawiali im straszny ból – tylko po to by sztuczkami prawnymi obronić dobre imię komunistów (jak gdyby takie posiadali) są nie do przyjęcia.
Jedyne czego mi brakowało w samej książce to głosu Marka A. Koprowskiego, ponieważ interesuje mnie to w jaki sposób zostały zebrane relacje uczestników życia w czasie II wojny światowej i okupacji komunistów.
Myślę, że książka „Żołnierze Wyklęci. Przecież to dziecko bandyty!” będzie także przydatna historykom w dalszych badaniach nad Niezłomnymi. W publikacji znajdują się przecież relacje uczestników, co jest źródłem historycznym. Sami kombatanci, w niektórych fragmentach wytykają błędy historyków, którzy np. w jakiejś publikacji pomylili nazwisko jego kolegi, bądź grób, w którym leży, a reszta to za nimi powtarza.
Warto sięgnąć po tę książkę. To są opowieści ludzi, którzy już niedługo odejdą, właściwie dwóch z nich już nie ma na tym świecie. Z wydarzeń, które przeżyli, nie możemy, ale musimy wyciągnąć wnioski oraz naukę na dziś i jutro.
Przypominamy także, że recenzowaną książkę można otrzymać za darmo. Szczegóły tutaj: „Żołnierze wyklęci. Przecież to dziecko bandyty!” Marka A. Koprowskiego – KONKURS
Autor: Dawid Florczak