Od ponad dwóch tygodni mocno zaogniła się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Po bezprecedensowym ataku Hamasu, Izrael odpowiada masowymi bombardowaniami Strefy Gazy i szykuje operację lądową zmierzającą do pacyfikacji Gazy. Nieoczekiwanie pojawiła się możliwość wstrzymania lądowej ofensywy. Ze strony izraelskiej padły dwa warunku. Jak się wydaje, nierealne do spełnienia.
W sobotę 7 października bojownicy Hamasu niespodziewanie przeniknęli na terytorium Izraela i urządzili masakrę w wielu miejscach. Izrael w ciągu kilku dni zabezpieczył swój obszar do granicy Strefy Gazy, ale na tym nie koniec.
Niemal bez przerwy trwa bombardowanie Strefy Gazy. Jednocześnie przywódcy polityczni i wojskowi zapowiedzieli lądową operację w celu zniszczenia Hamasu. Jeśli do niej dojdzie, na północy Hezbollah może otworzyć drugi front, a nie wkluczone, że także Iran dołączy do konfliktu. To oznaczałoby już wojnę regionalną o ogromnych rozmiarach z prawdopodobnym udziałem wojsk USA, które wkroczą, aby obronić Izrael.
Możliwe, że z tych powodów lądowa operacja cały czas się odwleka, choć zapowiadano ją już dobrych kilka dni temu. Teraz okazuje się, że pojawiają się spekulacje o możliwości jej odwołania. Na razie padły dwa nierealne warunki.
Anglojęzyczny rzecznik prasowy IDF podpułkownik Jonathan Conricus w rozmowie z ABC Radio Melbourne powiedział, że „siły lądowe prawdopodobnie zaatakują Strefę Gazy, chyba że Hamas bezwarunkowo się podda”. „Gdyby Hamas wyszedł ze swoich kryjówek, (…) zwrócił naszych zakładników – wszystkich 212 – i poddał się bezwarunkowo, wojna by się skończyła” – powiedział, cytowany przez RMF FM.
„Jeśli tego nie zrobią, prawdopodobnie będziemy musieli wejść i sami to zrobić” – dodał.
Przeczytaj również:
- Policja: Grzegorz Borys żyje. Do akcji wkroczył Bell
- Nie żyje ceniony polski lekarz. Tragiczna śmierć medyka
- Nieoficjalnie: Grzegorz Borys zostawił list. To tylko sześć słów!
Źr. RMF FM