Klaudia Jachira skomentował swój wyjazd na Podlasie, na granicę polsko-białoruską. Koczują tam uchodźcy, którzy próbują dostać się do naszego kraju.
Sytuacja na Podlasiu, a dokładnie na granicy polsko-białoruskiej, jest napięta. Cały czas koczują tam bowiem imigranci, którzy chcą dostać się do kraju. Na ten moment nie ma jednak decyzji, by wpuścić ich na teren RP.
Na miejsce udała się ostatnio Klaudia Jachira. Posłanka na Sejm RP interweniowała ws. uchodźców, którzy znajdują się w trudnej sytuacji. Dyskutowała również ze strażnikami granicznymi. Więcej o jej akcji pisaliśmy W TYM MIEJSCU.
Posłanka również zabrała głos ws. swojej interwencji. Opublikowała wpis w serwisie społecznościowym Facebook. Opisała, co widziała na miejscu. „Jesteśmy po interwencji w Usnarzu Górnym. Na granicy polsko-białoruskiej koczują 32 osoby, w tym 5 kobiet i jedna nastolatka. Wczoraj udało się przekazać zgromadzonym pełnomocnictwa dla prawników” – napisała.
Klaudia Jachira interweniowała ws. uchodźców
„Każdy z koczujących powiedział na głos, że chce być objęty ochroną. Próbowałyśmy przekazać te wnioski, jednak Strażnicy Graniczni na to nie pozwolili. Byli głusi na nasze argumenty, prośby czy immunitet. Nie mogłyśmy też przekazać darów od Was… każda nawet najmniejsza rzecz traktowana jest jako przemyt” – napisała posłanka na Sejm RP.
„Ale tak naprawdę ci ludzie już nawet nie chcą jedzenia, picia, śpiworów czy namiotów – oni pragną wreszcie znaleźć bezpieczny dach nad głową i marzą o ochronie międzynarodowej. Zresztą namiotów i tak nie mogą tam więcej jak dwa, trzy rozłożyć, bo są ściśnięci na bardzo małej przestrzeni” – dodała. „Doszło do tego, że starają się jak najmniej pić czy jeść, bo nie mają nawet gdzie się załatwić… To są tortury… Wstydzę się za Polskę” – napisała w dalszej części.