Do niecodziennej sytuacji doszło w Oświęcimiu. Karetka pogotowia jechała do dziecka z urazem ręki, ale… nie dotarła na miejsce. Po drodze pojazd wpadł bowiem w zapadlisko, które powstało po tym, jak najechał na płyty przy miejskiej fontannie.
O szczegółach opowiedziała rzeczniczka policji w Oświęcimiu asp. szt. Małgorzata Jurecka.
„W piątek późnym popołudniem bawiące się w parku dziecko złamało rękę. Zostało wezwane pogotowie. Gdy karetka była przy fontannie, jej konstrukcja nie wytrzymała ciężaru, pękły płyty i powstało zapadlisko, w które pojazd wpadł. Nikomu nic się nie stało. Po chłopca przyjechała kolejna karetka” – zrelacjonowała Jurecka.
Okazuje się, że karetka wjechała w miejsce, w którym mogą poruszać się wyłącznie piesi. Gdy na płytach przy fontannie pojawił się pojazd, jego ciężar doprowadził do załamania i powstania sporego zapadliska. Kierowca otrzymał pouczenie od policjantów.
Lokalny portal informacyjny faktyoswiecim.pl, powołując się na dyrektora szpitala w Oświęcimiu Edwarda Piechulka, podał, że ratownicy nie byli świadomi, iż element konstrukcji chodnika nie jest odporny na większy ciężar.
Przeczytaj również:
- Artur Rojek samochodem staranował ogrodzenie stadionu! Zbadali go alkomatem
- Skasował nowiutkie Porsche. Nagrali, co powiedział zaraz po wypadku [WIDEO]
- Jasnowidz Jackowski wskazał miasto w Polsce. Jednoznaczna wizja
Źr. Radio ZET