Mateusz Kijowski udzielił wywiadu portalowi „Wirtualna Polska”. W rozmowie odniósł się do zbiórki pieniężnej, którą zorganizowali dla niego jego sympatycy. Były lider KOD przyznał, że „nie czuje obciachu” w związku z faktem, że nie chodzi do pracy, a środki pozwalające mu na utrzymanie rodziny pozyskuje od zwolenników organizacji, której onegdaj przewodniczył.
Kijowski przyznaje, że kwota 32 tys. istniała tak naprawdę jedynie na papierze. Były lider KOD musiał opłacić zaległości oraz zadłużenia, które narosły przez czas, gdy pozostawał bez dochodów. Ze zrzutki zostały spłacone najpoważniejsze zaległości. Nie musimy się zastanawiać z czego zapłacić rachunek sprzed pół roku albo za co kupić dziecku farby do szkoły, żeby nie dostawało kolejnych minusów za nieprzygotowanie. Komentarze są różne, ale ze strony najbardziej zainteresowanych – tych, którzy działają a nie tylko hejtują, komentarze są zupełnie inne. Warto słuchać zaangażowanych – powiedział.
Były lider KOD twierdzi, że nie obczuje obciachu w związku z faktem, iż pieniądze na utrzymanie pozyskuje od obcych ludzi. Uważa, że zorganizowana dla niego zbiórka to coś na wzór Szlachetnej Paczki. Dla mnie obciachem nie jest znaleźć się w trudnej sytuacji życiowej, tylko zachować się jak hiena. Jak ludzie, którzy się wręcz medialnie promują przy okazji wspaniałej akcji jaką jest „Szlachetna Paczka”, a później mówią, że korzystanie z czyjejś pomocy to wstyd. To o co chodzi? Żeby pomóc czy żeby pokazać swoją wyższość? Moja rodzina znalazła się w trudnej sytuacji i zdecydowaliśmy się przyjąć pomoc w formie kontraktu. Pomagający się zrzucają i oczekują ode mnie określonej formy działalności. Wokół tej zrzutki nie dzieje się nic, co by uzasadniało społeczną histerię – wyjaśnił.
Kijowski podkreśla, że jego sytuacja finansowa zaczęła pogaraszać się już znacznie wcześniej. Wszystko ze względu na chorobę żony. Żona kupiła dom w kredycie frankowym. Jako jedna z wielu tysięcy Polaków. W ciągu roku rata kredytu wzrosła dwukrotnie. Dzisiaj, po 10 latach spłacania kredytu, nie jesteśmy w stanie sprzedać domu, bo nie wystarczyłoby prawdopodobnie na spłatę całego kredytu. Do tego w 2013 roku żona zachorowała na raka. Roczna terapia – dwie operacje, chemioterapia, radioterapia, rehabilitacja spowodowały, że musieliśmy zaciągać kolejne zobowiązania – mówi i dodaje, że w ich domu mieszkają również dwaj niepełnosprawni synowie jego żony, którzy, jak podkreśla, „są dorośli, ale nie samodzielni”.
Działacz społeczny odniósł się również do zarzutów dotyczących faktu, że nie podejmuje się żadnej pracy. Kijowski powtórzył to, co w wywiadzie dla portalu natemat.pl. Oznajmił, że firmy, które z nim współpracowały dziś przechodzą wnikliwe kontrole skarbowe. Kto mnie zatrudni? Dodam, że kilka dni w miesiącu spędzam na przesłuchaniach, więc moja dyspozycyjność nie jest pełna. Przez rok nie mogłem znaleźć pracy. Nawet teraz, kiedy cała Polska wie, jaką mam sytuację, nie pojawiła się żadna realna propozycja – twierdzi.
Cały wywiad TUTAJ.
źródło: wp.pl
Fot. YouTube/Sumienie Narodu