Sporą burzę wywołał tweet berlińskiego korespondenta Telewizji Publicznej – Cezarego Gmyza. Wynikało z niego, że Prawo i Sprawiedliwość mogłoby zyskać, gdyby zdecydowało się na rozwiązania siłowe.
Przypomnijmy, że Cezary Gmyz jest korespondentem TVP w Berlinie od ubiegłego roku. Ten ruch Telewizji Publicznej wielokrotnie krytykowany był przez dziennikarzy związanych m.in. z „Gazetą Wyborczą”. Warto także zwrócić, że szerokim echem odbyła się relacja po grudniowym zamachu podczas jarmarku bożonarodzeniowego w Berlinie, kiedy to kamera ujęła dziennikarza, gdy ten palił papierosa. O tym szerzej pisaliśmy tutaj.
Czytaj także: Korespondent TVP dzieli się zasłyszanym żartem. \"Czy naprawdę wypada Panu cytować takie dowcipy?\
Także i teraz postawa dziennikarza TVP wywołała sporo kontrowersji. Gmyz opublikował tweeta:
Nie spodobała się on m.in. dziennikarzowi „Wyborczej” – Bartoszowi Wielińskiemu:
Korespondentowi TVP w #Niemcy wieczorami udziela się duch dawnego Berlina. Ciekawe kiedy doradzi PiS jakieś podpalenie i stan wyjątkowy pic.twitter.com/MfBeXr1kyB
— Bartosz T. Wieliński (@Bart_Wielinski) 12 stycznia 2017
Po jakimś czasie autor przeprosił za swój wpis. Podkreślił także, że była to „zasłyszana rozmowa”:
Choć mój wczorajszy wpis był wrażeniem z zasłyszanej rozmowy, uważam go za niewłaściwy i za niego przepraszam
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 12 stycznia 2017
Dodał również, że rzeczywiście nie musiał używać wulgaryzmu i przeprosił.
Przepraszam też za użycie w twittcie wulgaryzmu. Rzeczywiście korespondent TVP nie powinien używać takie słownictwa
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 12 stycznia 2017
Źródło: Twitter.com
Fot. Youtube.com/Telewizja Republika i Twitter.com