Cezary Gmyz opublikował na Twitterze wpis, który odnosi się do zakazu hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. Korespondent TVP w Berlinie krytycznie ocenia ten pomysł i wskazuje, czym grozi wprowadzenie takich regulacji.
W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja na temat branży futrzarskiej. Wszystko za sprawą projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który obok podwyższenia kar za znęcanie się nad zwierzętami, zakłada zakaz hodowli zwierząt na futra. Nie brakuje oskarżeń pod adresem hodowców czy nawet zwolenników utrzymania hodowli. Z drugiej strony wskazuje się, że jeśli zakaz wejdzie w życie, na bruk trafi kilkadziesiąt tysięcy pracowników związanych z branżą.
Do grupy przeciwników wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt futerkowych dołączył Cezary Gmyz. Dziennikarz opublikował na Twitterze wpis, w którym tłumaczy swoje stanowisko, przytaczając konkretny przykład.
Czytaj także: Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej o zakazie hodowli zwierząt futerkowych
Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce to proponuję pewną analizę. Zlikwidowaliśmy hodowlę gęsi i kaczek na fois gras. Czy produkcja w UE spadła? Nie. Nasze rynki przejęli m. in. Węgrzy i Litwini – napisał na Twitterze.
Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce to proponuję pewną analizę. Zlikwidowaliśmy hodowlę gęsi i kaczek na fois gras. Czy produkcja w UE spadła? Nie. Nasze rynki przejęli m. in. Węgrzy i Litwini
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 27 grudnia 2017
Fermy zwierząt futerkowych dają pracę mieszkańcom terenów wiejskich w rejonach Polski o wysokim bezrobociu strukturalnym. 97% ferm to polski kapitał. Jak wskazuje Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej i hodowca norek, likwidacja branży jest na rękę niemieckim firmom utylizacyjnym.
A jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach!
Źródło: Twitter.com, wMeritum.pl