Janusz Korwin-Mikke, lider partii Wolność, zabrał głos ws. wpisu, który zamieścił na Facebooku w dzień 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Polityk stwierdził wówczas, że podczas okupacji hitlerowskiej, Niemcy poza Żydami nie mordowali nikogo, chyba, że ktoś prowadził działalność dywersyjną.
Niektórzy z Państwa mają w głowach nakićkane przez propagandzistów. Wydaje się Wam np., że PRL (po 1956) to była jakaś ruska kolonia, gdzie nic tylko mordowano prawdziwych patriotów – napisał we wstępie swojego komentarza doświadczony polityk.
Europarlamentarzysta uważa, że podobnie było podczas okupacji hitlerowskiej. I podobnie z okupacją hitlerowską: Niemcy nikogo (poza Żydami, ale ich już w 1944 prawie nie było) nie mordowali – o ile, oczywiście, ktoś nie prowadził działalności dywersyjnej! Przecież nawet gen.”Garda”, schwytany, nie został zamordowany, tylko skierowany do Mauthausen, gdzie zmarł, jak wielu innych, z głodu – bo po prostu nie było co jeść – opisuje. Więcej TUTAJ.
Wpis Korwin-Mikkego wywołał ogromne emocje. Część komentujących zarzucała mu ignorowanie faktów oraz brak podstawowej wiedzy historycznej. W końcu, wywołany do tablicy JKM, odniósł się do całej sprawy. Poddaję się – bo nie mam już czasu i siły na przekopywanie sterty bzdur, które większość ludzi ma w głowach. Konkretnie: n/t okupacji hitlerowskiej. Nawet z prostowaniem bzdur n/t okupacji Polski przez PRL idzie mi ciężko – więc na tym poprzestanę – napisał i zamieścił link do swojego tekstu opublikowanego na blogu. Poniżej cytujemy jego fragmenty.
CYTATY
Poddałem się – gdy mój zacny i uczciwy współpracownik zarzucił mi niezgodność z faktami – a okazało się, że nie wiedział, co to były „łapanki” (kto wie, że łapano ludzi nie mających stałego zatrudnienia – i wysyłano do obozów pracy lub na roboty do Niemiec?) i napisał o mordowaniu mieszkańców Zamojszczyzny podsyłając mi plik, z którego wynikało, że nie chodziło o mordowanie, tylko o wysiedlenia; jednak mała różnica…
***
Dane, jakie zaśmiecają Wasze głowy, pochodzą od dziennikarzy, szukających sensacji – lub „naukowców”, opłacanych za udowadnianie założonych tez. Przykład:
Za dowód polityki III Rzeszy cytuje się np, że jakiś zastępca komendanta obozu „Auschwitz-Birkenau” mawiał do nowo-przybyłych: „Popatrzcie tam, na komin. Popatrzcie, to jest krematorium. Wszyscy pójdziecie do krematorium. Trzy tysiące stopni ciepła. Komin to jedyna droga na wolność”. Jest to oczywista bzdura. Niemcom zależało, by więźniowie wydajnie pracowali – a takie dictum by ich do tego absolutnie zniechęcało. Prawdziwa propaganda była dokładnie odwrotna: (w tym miejscu JKM wkleił zdjęcie bramy obozu, nad którą widnieje napis „Arbeit macht frei”).
Na pytanie: „Ilu ludzi wyszło z obozu „Auschwitz-Birkenau” odpowiedź brzmi: „Tysiące”. Codziennie. Praktycznie wszyscy zdrowi więźniowie wychodzili z obozu codziennie – do pracy! Przecież Niemcy nie trzymali tysięcy ludzi bez sensu! Na terenie obozu „Auschwitz-Birkenau” nie było jednak fabryk – więc codziennie komanda z (niezbyt silną…) eskortą SS-manów wychodziły do pracy w zakładach IG Farben Industrie i innych. Gdyby byli pewni, że czeka ich śmierć, to by przecież masowo rzucali się do ucieczki…
***
Ludzie uwielbiają koloryzować. Również n/t własnego zagrożenia i własnego udziału w zdarzeniach. Uwaga: koloryzują tak, by przypodobać się słuchaczom. Po 1926 roku nagle „wszyscy” byli w Legionach (z czego wyśmiewał się śp.brygadier Józef Piłsudski), po 1939 odkrywali w sobie niemieckie korzenie, po 1945:
„Kiedy jesienią
Rządy się zmienią,
Komuna weźmie władzy ster –
To wtedy tata
i cała rebiata
Zapiszą się do PPR
A kiedy wiosna
Trawy podrosną
I Mikołajczyk weźmie ster
To wtedy tata
i cała rebiata
Zapiszą się do PSL”
– ale o wiele prościej „zapisać się” do jakiejś organizacji, która już nie istnieje. Bardzo dobry jest np. „Związek Jaszczurczy” (rozwiązany w 1942).
Dziś praktycznie każda rodzina za okupacji ukrywała Żydów i organizowała konspiracyjne spotkania. Nieco mniej (jakieś 75%) sympatyzowało z „Solidarnością” i kolportowało nielegalną literaturę. I, oczywiście, wszyscy byli za to prześladowani. Dlaczego mniej? Bo żyją jeszcze świadkowie…
Tendencja ta nasila się z wiekiem. Mój śp.Teść osobiście pokonał dwie dywizje niemieckie i kilka sowieckich (pokonałby więcej, ale na Jego widok uciekały…). Świadectwa osobiste są więc dziś absolutnie niewiarygodne (a jeśli komu wierzyć, to raczej kobietom: mniej są upolitycznione, a mają lepszą pamięć!)
***
Natomiast WIEM, że to wszystko są łgarstwa. Ja rozmawiałem z ludźmi kilka lat po okupacji. Z ludźmi, którzy za okupacji prowadzili normalne życie; chodzili do kin (kina były pełne – akcja AK „Tylko świnie siedzą w kinie” poniosła sromotną klęskę); chodzili do teatrów; nie wdawali się w konspirację, więc czuli się bezpieczni; robili (na ogół nielegalne – bo w socjalizmie legalnie się nie daje…) interesy; chodzili do (nielegalnych) liceów; byli na robotach w Niemczech (i bardzo to sobie chwalili, bo bauer parobka nie głodził – a i Rassenschande czasem udawało się popełnić – podczas gdy ich rodziny w Polsce biedowały).
Cały tekst JKM-a W TYM MIEJSCU.
źródło: Facebook, korwin-mikke.pl
Fot. Wikimedia/Piotr Drabik