Rozmowa z Krystianem Kratiukiem, dziennikarzem „Polonii Christiana”, autorem książki Synod papieża Franciszka, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Prohibita.
Paweł Buczkowski: Książka o synodzie. Czy jest coś, czego nie wiemy na temat synodu? To był przecież temat i wydarzenie bardzo mocno eksploatowany przez media, również w Polsce?
Krystian Kratiuk: Zarówno podczas obu sesji synodu biskupów zwołanych przez papieża Franciszka, jak i po ich zakończeniu, media manipulowały przekazem z obrad. Niestety manipulacja ta stała się udziałem nie tylko dziennikarzy tytułów ateistycznych, którzy przyzwyczaili nas już do kłamania na temat tego co dzieje się w Kościele. Na wysokości zadania nie stanęło również, co stwierdzam z przykrością, wiele pism katolickich, które – poprzez źle rozumianą lojalność – woleli nie mówić głośno o tym, co działo się za Spiżową Bramą.
Podczas synodu zanegowano nauczanie Pana Jezusa o małżeństwie. Słowa „co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” zaczęły być najwyraźniej przez wielu uznawane za niewygodne, przestarzałe, nieprzystające do naszych czasów. Kardynał Walter Kasper złożył więc propozycję, która de facto „legalizuje” w Kościele rozwody. Dostał poparcie bardzo wielu biskupów.
Ale to nie wszystko, co działo się na synodzie – często przypominał on bardziej międzypartyjne rozgrywki znane nam z parlamentów, albo mecz piłki nożnej, a nie spotkanie katolickich biskupów. Dodajmy, że jeżeli trzymamy się metafory meczu piłkarskiego, był to mecz rozgrywany z pominięciem zasad „fair play”.
Paweł Buczkowski: Powszechny odbiór synodu był mniej więcej taki: starły się ze sobą dwie grupy biskupów, ale ostatecznie nic w podejściu do kluczowych zagadnień, jak np. nierozerwalność małżeństwa, się nie zmieni.
Krystian Kratiuk: Słusznie, bo synod nie może niczego zmienić, nie ma takiej władzy. Jednak dokumenty wyprodukowane przez to ciało – pozostające ciałem doradczym Ojca Świętego – wstrząsnęły katolikami na całym świecie. W niektórych z nich znalazły się zapisy usprawiedliwiające homoseksualizm, oraz deprecjonujące nauczanie o nierozerwalności małżeństwa. W zapisach kolejnych dokumentów widoczna jest zmiana taktyki – po pierwszej sesji synodu i oporze jaki powstał w jej wyniku wśród niektórych biskupów, zaczęto mówić już nie o zmianie nauczania, ale zmianie „podejścia pastoralnego”, czy „praktyki duszpasterskiej”. Bitwa o ten pogląd toczy się do dziś – wielu kardynałów mówi bowiem, że oderwanie praktyki duszpasterskiej od doktryny, to schizofrenia.
Ale prawdą jest, że synod niczego nie mógł zmienić. Zgromadzenie synodalne biskupów służy bowiem radą papieżowi – do którego należy pełnia władzy w Kościele. Ale nawet Ojciec Święty nie ma władzy by zmienić nauczanie Chrystusa – ono jest wieczne i niezmienne.
Paweł Buczkowski: Jeśli na synodzie starły się ze sobą dwie grupy, to po czyjej stronie stanął papież?
Krystian Kratiuk: Papież Franciszek przyjął postawę „strażnika wolności dialogu”. Deklarował, że nie chce blokować dyskusji poprzez ujawnienie swoich poglądów. W związku z tym, podczas synodu, nie opowiedział się wprost po żadnej ze stron. Ale przez cały pontyfikat wysyłał pewne sygnały, które mogły świadczyć o jego zapatrywaniu na tą kwestię – wiele ich przykładów podaję w książce, serdecznie zapraszam do jej lektury.
Paweł Buczkowski: Głośnym echem w przeddzień rozpoczęcia obrad odbił się tzw. coming out polskiego księdza pracującego w Watykanie. Czy uważa Pan, że data i miejsce nie były przypadkowe. Komu to służyło w jakim celu zrobiono z tego medialny show.
Krystian Kratiuk: Ksiądz Charamsa stał się ponoć najczęściej cytowanym na świecie polskim księdzem – zaraz po Janie Pawle II. Wiele wskazuje na to, że jego homo-happening służył przede wszystkim promocji jego samego. Biorąc jednak pod uwagę, że zapowiadał publikację książki, która „lada dzień” miała ujrzeć światło dzienne, a która koniec końców nie ukazała się, można przypuszczać, że jego działanie wynikało z chęci wywarcia presji na synod biskupów. Czy jednak działał sam, czy reprezentował jakąś grupę – tego nie wiem.
Paweł Buczkowski: Z pańskiej książki wyłania się obraz, że synod to jedynie bitwa, która wciąż trwa. Jaki wymiar teraz przyjmie ta bitwa?
Krystian Kratiuk: Wydarzenia z synodu pozwoliły potwierdzić bolesną diagnozę, o dramatycznym kryzysie Kościoła. Trzeba sobie powiedzieć jasno – tu toczy się walka dobra ze złem. Również w łonie Kościoła. Arcybiskup Lenga mówi o „wojnie duchów”. Które dogmaty, prawdy wiary, uświęcone tradycje zostały jeszcze do podważenia? Jest ich wiele. Zobaczymy, o czym będzie kolejny synod.
Paweł Buczkowski: Czy na kanwie tego co Pan mówi i napisał w książce, realna wydaje się dla Pana schizma w Kościele w najbliższej przyszłości?
Krystian Kratiuk: Schizma w Kościele jest nie tylko realna, ale i faktyczna, tzn. już trwa, choć nikt jeszcze formalnie jej nie ogłosił. Słowa przewodniczącego niemieckiego episkopatu, „nie jesteśmy filią Rzymu”, nie mogą wszak świadczyć o pozostawaniu tamtejszych biskupów w pełnej jedności z papieżem. Za naszą zachodnią granicą już od wielu lat udziela się Komunii Świętej rozwodnikom żyjącym w nowych związkach, bardzo wielu księży błogosławi związki homoseksualne, część biskupów też to zapowiada.
Nasze czasy są dla Kościoła bardzo trudne. Choć nie spadają bomby, w Europie nie morduje się księży i nie wsadza ich do więzień, znacznie groźniejszym wrogiem dla Kościoła okazały się libertynizm, ateizm, sekularyzacja. One także dostały się na łono Chrystusowej owczarni.
Książkę Synod papieża Franciszka można nabyć w księgarni Wydawcy