W sporze o reformę wymiaru sprawiedliwości coraz aktywniejszy staje Lech Wałęsa. Były prezydent wcześniej wywołał burzę pisząc, iż ma przy sobie broń palną, a później poinformował, że jedzie do Warszawy pod Sąd Najwyższy. W międzyczasie zdążył porozmawiać z mediami, ostrzegając przed… wybuchem wojny domowej.
„Myślę, że trzeba iść w tym kierunku, by przeszkodzić demontażowi polskich struktur demokratycznych” – ocenił Lech Wałęsa w rozmowie z mediami przytaczanej przez RMF FM. „Postaram się zorganizować, byśmy skuteczni byli. Jak? Nie wiem. Do tańca trzeba dwojga. Nie tylko, że się dobrze proponuje – jeszcze musi być odbiór” – dodał.
Wałęsa informował, że wybiera się do Warszawy. „Zachęcę do tego, byśmy wspólnie poszukali skutecznych metod – pokojowych i konstytucyjnych. Na to się nie możemy zgodzić, co się teraz dzieje. Sądu nie możemy oddać. Będzie to, co przewidywałem na samym początku – dojdzie do wojny domowej, nie ma rady. To jest droga do wojny domowej. Chciałbym jej uniknąć” – przyznał.
Wywiad dla @RMF24pl ,@RadioZET_NEWS i gazety @TygodnikWPROST pic.twitter.com/msP7CqIYDa
Czytaj także: NASZ WYWIAD #4. Dariusz Szczotkowski: Nie powinienem był tak się odezwać do Korwin-Mikkego. Ludzie weryfikują swoje poglądy
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 4 lipca 2018
„Trzeba zapytać narodu, czy jest gotów, czy rozumie, czy chce. Jeśli będzie gotów, będzie rozumiał, będzie chciał to ultimatum trzeba postawić tej władzy, że zbieramy podpisy, żądamy referendum, więcej podpisów niż ich wybrano i tym sposobem pokojowo muszą się zgodzić. Będzie to trudne, ale ta mobilizacja pozwoli dopilnować dobrze wyborów i odesłać ich do narożnika” – tłumaczył Wałęsa.
Źródło: rmf24.pl
Fot.: wikimedia/Spens03