„Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: zjeżdżaj” – napisał w mediach społecznościowych Andrzej Kosmala. Menedżer Krzysztofa Krawczyka nie ukrywa, że jest oburzony zachowaniem Lichtmana w ostatnim czasie. „Szokująca wypowiedź, bo fakty zostały w niej odwrócone” – tłumaczy artysta w rozmowie z „Faktem”.
„Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża” – napisał Andrzej Kosmala w mediach społecznościowych.
Menedżer Krzysztofa Krawczyka przyznaje, że ma wielkie zastrzeżenia do zachowania artysty tuż po śmierci Krzysztofa Krawczyka. „Na pogrzebie rozpychał się by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały. W ten sposób leczy swoje kompleksy” – stwierdził.
Lichtman odpowiada Kosmali. Jest zdziwiony oskarżeniami: Skłamał w mediach społecznościowych, pisząc, że ja się przepychałem. Nieprawda
Do sprawy odniósł się sam Lichtman. „Jest to dla mnie szokująca wypowiedź, bo fakty zostały w niej odwrócone” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami „Faktu„.
„Pan Kosmala cały czas pałał nienawiścią do zespołu Trubadurzy. Zawsze zazdrościł nam rodzinnej atmosfery, bał się zbliżenia Krzysztofa z nami” – dodał.
Wokalista zdradził, że dawny zespół Krawczyka – Trubadurzy – miał zaśpiewać na jego pogrzebie, jednak w ostatniej chwili plany uległy zmianie. Z kolei sytuację z „przepychaniem się” do kamer tłumaczy inaczej.
„Dostrzegłem gdzieś z tyłu Krzysia, syna piosenkarza. Można powiedzieć, że był bojkotowany, więc ja go popchnąłem naprzód” – stwierdził. Lichtman przekonuje, że poprosił mężczyznę, aby podszedł i pożegnał tatę.
„Kosmala skłamał w mediach społecznościowych, pisząc, że ja się przepychałem. Nieprawda. Ja tylko chciałem przepuścić syna Krzysztofa Krawczyka, bo nikt go nie chciał dopuścić do trumny” – dodał.