Wynikiem 0:0 zakończyło się pierwsze spotkanie 1/2 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico Madryt a Chelsea Londyn. Bardziej zadowoleni z tego rezultatu powinni być goście z Anglii.
Chelsea przyjechała do stolicy Hiszpanii z jasnymi celami – nie stracić bramki i spróbować zdobyć ją samemu. Pierwszy udało się podopiecznym Jose Mourinho osiągnąć bezbłędnie, a do drugiego nawet się nie zbliżyli. Bardzo defensywnie ustawieni The Blues rzadko stwarzali zagrożenie pod bramką Thibaulta Courtois, a najgroźniej uderzył Frank Lampard, którego strzał młody Belg obronił bez żadnych kłopotów. Gospodarze stwarzali znacznie groźniejsze okazje i raz po raz testowali defensywę i bramkarzy Chelsea. Liczba mnoga jest tu bardzo na miejscu, gdyż w meczu na Vicente Calderon wystąpiło dwóch golkiperów londyńskiego klubu. W podstawowym składzie wyszedł etatowy bramkarz Petr Cech, ale już w 18. minucie doznał on kontuzji i zmienić go musiał Mark Schwarzer. Doświadczony Australijczyk tym razem spisał się bez zarzutu i kilka razy bronił strzały Los Colchoneros. Najgroźniej na strzeżoną przez niego bramkę uderzali Gabi, Diego Costa i Diego Ribas, lecz żaden z nich nie potrafił zdobyć gola. Najczęściej strzelali Brazylijczyk Ribas i od niedawna Hiszpan Costa. Ten pierwszy oddawał strzały z dystansu, a ten drugi kilka razy chciał zdobyć bramkę głową. Strzelali oni jednak albo niecelnie, albo ich próby były blokowane przez Schwarzera lub obrońców Chelsea.
Dla Londyńczyków wynik bezbramkowy jest większym powodem do radości, gdyż na nic więcej w tym meczu nie zasługiwali. Dla Atletico także nie jest to powód do płaczu, bowiem nie stracili oni gola u siebie i każda bramka zdobyta na Stamford Bridge będzie dla nich dwa razy ważniejsza niż dla Chelsea. Osiągnięcie korzystnego rezultatu w stolicy Anglii będzie dla podopiecznych Diego Simeone o tyle łatwiejsze, że w rewanżu nie wystąpią John Obi Mikel i Frank Lampard, którzy otrzymali w Madrycie żółte kartki wykluczające ich z udziału w drugim spotkaniu. Niepewni występu są zaś kontuzjowani Petr Cech, John Terry, Eden Hazard i Samuel Eto’o. The Blues mogą być także w następną środę mocno zmęczeni po niedzielnej bitwie na Anfield przeciwko Liverpoolowi. Wszystko to wskazuje na to, iż to Atletico jest minimalnym faworytem do awansu do finału Ligi Mistrzów. By to osiągnąć będą musieli jednak przebić mur obronny made in Chelsea oraz uważać na kontry gospodarzy, które będą na pewno znacznie częstsze niż w pojedynku na Vicente Calderon.
Czytaj także: 34. kolejka Premier League: Liverpool lepszy od City
Wtorek 22.04.2014 r.
Atletico Madryt – Chelsea Londyn 0:0
Atletico: T. Courtois – Juanfran, Miranda, D. Godin, Filipe Luis – Raul Garcia (D. Villa 86), Gabi, M. Suarez (J. Sosa 79), Koke, Diego Ribas (A. Turan 60) – Diego Costa
Chelsea: P. Cech (M. Schwarzer 18) – C. Azpilicueta, G. Cahill, J. Terry (A. Schurrle 73), A. Cole – David Luiz, J. Obi Mikel, F. Lampard, Ramires, Willian (Demba Ba 94) – F. Torres
Posiadanie piłki: 62% – 38%
Strzały na bramkę: 10 -3
Strzały niecelne 16 -2
Źródło zdjęcia: wikimedia.commons/Rastrojo