To już drugi taki wynik w Hali Legionów w tym sezonie! Dokładne tydzień temu PGE VIVE Kielce zremisowało z niemieckim SG Flensburg Handewitt, jednak utrata punktu w tamtym meczu bolała dużo bardziej niż dzisiaj. Wówczas gospodarze roztrwonili sześć bramek przewagi, a tym razem, mimo jednego tylko prowadzenia Veszprem, spotkanie było po prostu niesamowicie zacięte przez sześćdziesiąt minut.
Kibice zgromadzeni w kieleckiej hali zobaczyli zdecydowanie jeden z najlepszych meczów pierwszych tygodni Ligi Mistrzów. PGE VIVE Kielce zremisowało z Telekom Veszprem HC 32:32 i jako pierwsze urwało węgierskiemu zespołowi jakikolwiek punkt w tym sezonie. Szkoda, że nie mogło być rzutów karnych, bo kto wie, jak by się to skończyło.
Tomasz Strząbała: Chciałbym podkreślić, że ten jeden wywalczony punkt jest dla nas tak samo istotny jak punkty dla zespołu Veszprem. Jesteśmy bardziej zadowoleni z tego, jak prezentowaliśmy się dzisiaj na boisku, niż z jednego punktu na koniec. Uważam, że zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Cieszę się z naszej gry w obronie, szczególnie z tego, że defensywa 5-1 zaczyna funkcjonować coraz lepiej. Oba zespoły zdobyły po trzydzieści dwie bramki, jesteśmy zadowoleni, ze takiemu zespołowi byliśmy w stanie rzucić ich aż tyle. Po tym meczu optymistycznie patrzymy w przyszłość. Myślę, że będziemy szli w górę, zwłaszcza, że przed nami bardzo ważny mecz w Płocku, który pokaże, czy wciąż faktycznie dominujemy w lidze.
Czytaj także: Liga Mistrzów: Minimalna przegrana PGE VIVE po pięknej walce z PSG
Alex Dujshebaev: Gratulacje dla Veszprem, odnotowali doskonały występ. Zdobyli jeden punkt na bardzo trudnym terenie. Grali świetnie przez sześćdziesiąt minut. Wydaje mi się, że my spudłowaliśmy w bardzo ważnej akcji pod koniec meczu. Za to nasi rywale byli bezbłędni w ostatniej sytuacji i dlatego udało im się zremisować.
Karol Bielecki: Ciężki pojedynek. Veszprem to światowa potęga i bardzo niewygodny zespół, a walczyliśmy z nim jak równy z równym. Mam wrażenie, że byliśmy drużyną lepszą, ale cóż, zremisowaliśmy. Lepiej by było dla nas, gdybyśmy mogli dograć ostatnią akcję do końca, a plany pokrzyżował faul na Michale i rzut karny podyktowany przez sędziego. Później Veszprem bardzo szybko zdobyło bramkę, szkoda. Tak, jak w meczu z Flensburgiem, byliśmy o krok od zdobycia dwóch punktów, mieliśmy do końca wiarę w to, że uda nam się zdobyć dwa punkty. Nie patrzymy na miejsce w grupie, walczymy do końca, na tym się skupiamy.
Krzysztof Lijewski: Z przebiegu dzisiejszych wydarzeń na boisku wydaje mi się, że to my byliśmy ciut lepsi od przeciwnika. Nam się należały dwa punkty, niestety sport po raz kolejny uczy pokory, wylądowaliśmy tyłkami na ziemi i tylko jeden punkt był nam dany do zabrania po tym meczu. Troszkę to boli, bo bardzo ambitnie walczyliśmy. Trener od razu w szatni pochwalił nas za walkę w obronie i w ataku. Pomimo kilku błędów, była pomoc, było domykanie, nie bardzo było się do czego przyczepić. Jak to zwykle bywa, chłopcy zostawili serce na boisku, bardzo jestem z nich dumny. Grając czterech na sześciu dziesięć minut przed końcem spotkania myśleliśmy, że będzie to dla nas bardzo ciężki okres, a okazało się, że chłopcy pokazali jaja. Nie dość, że w obronie dzielnie walczyli, Sławek odbił piłkę ze skrzydła, to jeszcze udało się rzucić bramkę. W meczu na takim poziomie, w sytuacji, gdy ważą się losy meczu, to naprawdę sztuka. Bramkarze obu zespołów dzisiaj grali na światowym poziomie. Sławek miał piękne interwencje, nasz przeciwnik, Roland Mikler, tez pokazał, że wie, na czym polega rzemiosło bramkarza, obaj zasłużyli dziś na słowa pochwały. Walczyliśmy, w końcówce zabrakło trochę szczęścia, by dwa punkty zostały w domu. Nie myślimy o zajmowaniu konkretnych miejsc w grupie, skupmy się na kolejnym meczu. Mamy Świętą Wojnę, później mecz z Kaliszem i przerwę reprezentacyjną. Dopiero po niej mecz w Paryżu. Jeszcze wiele punktów do wygrania w tym sezonie.
Marko Mamić: Graliśmy bardzo dobrze przez sześćdziesiąt minut. Sędziowie może i zrobili swoje, ale my popełniliśmy ze dwa, trzy razy ten sam błąd w końcówce, więc ten rezultat to nasza wina. Dobrze graliśmy i na następny mecz będziemy silniejsi.
Ljubomir Vranjes: Według mnie, Kielce to nasz najtrudniejszy rywal w grupie, szczególnie na własnym boisku. To była walka przez całe sześćdziesiąt minut, a my za nią zostaliśmy nagrodzeni jednym punktem. Jestem bardzo dumny z moich zawodników. Nawet nie z tego, jak grali, ale z tego jak trzymali się razem w tym boju. Ostatnie minuty były dla nas bardzo ciężkie, Kielce prowadziły i dostały kilka rzutów karnych. Ostatecznie to detale zadecydowały o takim, a nie innym rezultacie. Myślę, że to dla nas duży punkt, w przyszłości postaramy się wypaść jeszcze lepiej. Życzę powodzenia Talantowi i jego drużynie.
Blaz Blagotinsek: Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Graliśmy razem przez sześćdziesiąt minut zarówno w ataku jak i w obronie. W ostatnich dziesięciu minutach byliśmy jak bracia, szczególnie w defensywie, a nasz bramkarz wyczyniał niesamowite rzeczy.
Mate Lekai: To był bardzo ciężki mecz, dokładnie tak, jak tego oczekiwaliśmy. Kielce prowadziły niemal w całym spotkaniu, ale udało nam się wywalczyć jeden punkt. Ostatnią bramkę zdobyliśmy kilkanaście czy kilka sekund przed końcem spotkania. Jesteśmy szczęśliwi z tego jednego punktu, ale przyjechaliśmy po dwa, więc nie możemy być w pełni usatysfakcjonowani. Wydaje mi się, że remis jest najbardziej sprawiedliwym wynikiem, choć może Kielce myślą inaczej (śmiech). Oba zespoły dały z siebie sto procent na parkiecie. To była wielka walka, wielkie starcie taktycznie dwóch trenerów. Nasi kibice są fenomenalni, gdziekolwiek jedziemy, oni są z nami. Kocham ich!