Starcia pomiędzy Asseco Resovia Rzeszów, a PGE Skrą Bełchatów zawsze elektryzują polski świat siatkówki. Nie inaczej było w środę, kiedy to Resovia pokonała Skrę na wyjeździe 3:1.
Obie ekipy były bardzo mocno nastawione na walkę o zwycięstwo. Od samego początku jednak, to goście narzucali rytm gry, dominując nad rywalem. Waleczni bełchatowianie starali się odgryźć, lecz ostatecznie udało im się ugrać tylko jednego seta. Przyczyny porażki próbował znaleźć środkowy „Pszczółek” – Srećko Lisinac.
Bardzo ważny był pierwszy set i moment, kiedy dzięki zagrywce Resovia wróciła do gry i ostatecznie wygrała partię. Oczywiście my też popełniliśmy kilka błędów, które na pewno przeanalizujemy na spotkaniu z trenerami i w kolejnym meczu będzie lepiej. Mam nadzieję, że kiedy w drugiej części sezonu zagramy w Rzeszowie, wygramy i odzyskamy stracone punkty. Bartek Kurek był w bardzo dobrej formie, nie mogliśmy go zatrzymać blokiem. Mogę powiedzieć, że on był tym, który przechylił szalę zwycięstwa na stronę Resovii. Przeciwnicy grali świetnie w polu, wszystko bronili. Nawet kiedy my zagrywaliśmy dobrze, oni atakowali skutecznie z wysokich piłek i w ten sposób zdobywali kolejne punkty.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
– stwierdził siatkarz.
Serb docenił także kibiców, którzy zjawili się na tym meczu, całkowicie wypełniając halę w Bełchatowie. Lisinac nie ukrywa, że uwielbia grać w Polsce, gdyż w każdym obiekcie jest bardzo dobra atmosfera.
Jestem Serbem, więc wyjątkowe są dla mnie te mecze, które gramy przy pełnych trybunach w hali w Belgradzie, Nowym Sadzie czy innych miastach w Serbii, ale naprawdę takiej atmosfery jak w Polsce nie ma nigdzie. Nieważne, gdzie gramy, czy przed naszymi kibicami, czy na wyjeździe, gra sprawia mi ogromną przyjemność, bo atmosfera na meczach w Polsce jest naprawdę przepiękna.
– deklaruje środkowy.
Przed Skrą teraz kolejne trudne zadanie, bowiem do ich hali przyjeżdża aktualny wicemistrz Polski – Lotos Trefl Gdańsk.