Heather Nauert, rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Stanu, była pytana na konferencji prasowej o list ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, który opisało “Do Rzeczy”.
W liście, o którym portal DoRzeczy.pl informował jako pierwszy, wywołał kontrowersje, bo Mosbacher wskazuje co wolno, a czego nie wolno mówić ministrom polskiego rządu ws. stacji TVN należącej do amerykańskiej firmy Discovery Communications. Informacja o piśmie wywołała prawdziwą burzę.
Czytaj także: Rosja wysyła okręt na Morze Azowskie
Czytaj także: Georgette Mosbacher napisała list do premiera Morawieckiego
Podczas konferencji prasowej o list ambasador zapytał Heather Nauert dziennikarz Associated Press. Zauważył, że Mosbacher popełniła błędy w nazwiskach premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego.
„Ambasador Mosbacher dobrze sobie radzi, reprezentując Departament Stanu i rząd USA w Polsce. Podziela również nasze idee i wartości, m.in. wolność prasy.” – odpowiedziała Nauert.
Czytaj także: Wałęsa chce się spotkać z Putinem. „Muszę pogadać”
Rzeczniczka dodała jednak, że samej treści pisma skierowanego do najwyższych polskich władz nie będzie komentowała. Uwagę wielu polskich internautów zwróciło zachowanie rzeczniczki, która wręcz śmiała się mówiąc o sprawie, która wywołuje ogromne kontrowersje w Polsce.
w DoS o popularnym tu dziś liście pic.twitter.com/ZzacN6wdx4
— grzegorz dabrowski (@gd7171) 27 listopada 2018
Źródło: dorzeczy.pl; medianarodowe.com