Lech nie zwalnia tempa. Polskie zespoły nie mogą znaleźć sposobu na rozpędzonego Kolejorza, a kolejną ekipą, która do testu z poznaniakami podeszła nieprzygotowana była Arka Gdynia. Beniaminek poległ u siebie w meczu 25. kolejki LOTTO Ekstraklasy 1:4.
Nenad Bjelica, który dzisiaj mecz zmuszony był przez karę Komisji Ligi oglądać z trybun, tradycyjnie niemal, postanowił rotować składem i kilku zawodnikom dał odpocząć. Na ławce zobaczyliśmy dziś od pierwszej minuty m.in. Macina Robaka, zastępionego oczywiście Dawidem Kownackim. W Arce zabrakło chorego dziś obrońcy – Tadeusza Sochy. Grzegorz Niciński nie posłał też do gry, w porównaniu ze starciem z Cracovią, Przemysławów Trytko i Stolca.
Ostatni gol stracony przez Kolejorza z Arką padł… 10 grudnia 2008 roku w ramach Pucharu Ekstraklasy. Lechici notowali więc do dzisiejszego starcia aż sześć spotkań bez straty bramki z gdynianami. I trzeba przyznać, że poznaniacy rozpoczęli ten mecz z wysokiego C. Już w pierwszych sekundach rzucili się do ataku. W klarownej sytuacji zabrakło jednak wykończenia. Chwilę później – w 4. minucie – arkowcy nie mieli już jednak tyle szczęścia i pierwszego gola w meczu przyjaźni zdobył po zespołowej akcji Maciej Gajos.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: \"Święta Wojna\" odc. 189. dla Wisły!
Na drugie trafienie nie trzeba było długo czekać. W polu karnym w 18. minucie sprytem i skutecznym dryblingiem popisał się Darko Jevtić, ostatecznie zaskakując Konrada Jałochę również strzałem z zewnętrznej części stopy. Niewiele później w sytuacji sam na sam z bramarzem pudłował Kownacki.
Pod koniec pierwszej odsłony coraz śmielej pod bramką Lecha zaczęli poczynać sobie gospodarze. Ataki kończyły się jednak albo dobrymi interwencjami (również na pograniczu falulu, jak ta Lasse Neielsena), albo nieprecyzyjnymi zagraniami w polu karnym poznaniaków.
Wszystkie starania i tak na nic, bo cierpliwa poznańska maszyna do końca czekała w pierwszej połowie na okazje. Kontrę w 44. minucie kapitalnym, płaskim strzałem po długim rogu wykończył Kownacki.
Drugą połowę lepiej zaczęli jednak arkowcy. W 50 minucie stała się rzecz historyczna, bo Matusa Putncockiego pokonał w końcu, z niewielkiej odległości, Rafał Siemaszko. Seria spotkań bez straty gola trwała w Lechu przez pięć meczów z rzędu. Kilka minut później świetną, górną piłkę na czystą pozycję dostał Marcus da Silva. Ostatecznie przytomnie wyszedł jednak z bramki Putnocky, który wybił futbolówkę na aut.
Lech, pomimo słabszej drugiej odsłony, w której nierzadko cofał się głębiej na własną połowę, zadał w 78. minucie decydujący cios. Gol padł po akcji rezerwowych. Piłkę z wolnego wrzucał Mihail Radut, a najsprytniejszy w zamieszaniu w „jedenastce” okazał się obecny na boisku zaledwie kilka minut Robak.
Poznaniacy po tym zwycięstwie, przynjamniej do jutra, są aktualnym liderem LOTTO Ekstraklasy. W niedzielę o 18:00 poprzedni lider – Lechia Gdańsk – zagra na wyjeździe z Ruchem Chorzów.
Składy: Arka Gdynia: Konrad Jałocha – Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj (żółta), Adam Marciniak – Yannick Sambea (77′, Michał Nalepa), Dominik Hofbauer, Marcus Da Silva (72′, Miroslav Bożok), Mateusz Szoch (61′, Przemysław Trytko) – Dariusz Formella, Rafał Siemaszko
Lech Poznań: Matus Putnocky – Marcin Wasilewski, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych – Maciej Makuszewski, Łukasz Trałka, Maciej Gajos – Darko Jevtić, Dawid Kownacki (75′, Marcin Robak), Radosław Majewski (66′, Mihail Radut)
Kartki: Arka – Krzysztof Sobieraj,
Źródło: inf. własna/Jakub Komincz
Fot.: inf. własna/Jakub Komincz