Niełatwa przeprawa faworytów do tytułu. Lech Poznań pokonał na rozpoczęcie rundy play-off Koronę Kielce 3:2. Gole strzelali Darko Jevtić, Marcin Robak (dwa), Mateusz Możdżeń i Jacek Kiełb.
Trener kileczan – Maciej Bartoszek zapowiadał przed tym meczem, że Korona – pomimo okoliczności, w jakiej się w niej znalazła – będzie chciała „coś” w tej rundzie finałowej osiągnąć. O ile często w takich sytuacjach na czczym gadaniu się kończy, to przyjezdni rzeczywiście zaczęli ten mecz bez jakiejkolwiek bojaźni. Zresztą mieli ku temu powody. W grudniowym meczu przy Bułgarskiej Kolejorz z kielczanami się męczył, a ostatecznie męki te skrócił dopiero w końcówce Dawid Kownacki strzelając na wagę trzech oczek. W Kielcach z kolei Scyzoryki rozniosły poznaniaków aż 4:1. Rywal dla Lecha niełatwy.
Z przedmeczowym problemów, które miałyby ambitne plany Korony pokrzyżować, na pewno trzeba zaznaczyć problemy personalne. Za kartki pauzować miał Bartosz Kwiecień, a kontuzji nabawili się Djibril Diaw, czy Ilijan Micanski. Kolejorz w pełnym składzie oprócz Elvisa Kokalovicia.
Czytaj także: Ekstraklasa: Grad goli w sobotnich meczach
Wracając do bojaźni, której przyjezdni zdecydowanie wyzbyli się przed wybiegnięciem na boisko przy Bułgarskiej – w 9. minucie, w polu karnym gospodarzy dość mocno zagotowało się po rożnym Korony. To zmusiło do wyjścia z bramki Jasmina Buricia, który – według sędziego Szymona Marciniaka – nie faulował w tej sytuacji wślizgiem Rafała Grzelaka i obrońca został ukarany za „symulkę” żółtą kartką.
W 17. minucie to Lech jednak – zgodnie z planami – objął prowadzenie jako pierwszy. Kapitalne rozegranie z rożnego na przedpole i Darko Jevtić zaskakującym technicznym uderzeniem pokonnał Milana Borjana. 1:0.
Na odpowiedź długo nie czekaliśmy. Jak strzelać przy Bułgarskiej przypomniał sobie Mateusz Możdżeń. Były zawodnik Kolejorza, po wycofaniu Miguela Palanki, przymierzył sprzed pola karnego niemal w same okienko bramki. Przypomina się sławetny gol zdobyty przez Mateusza w spotkaniu Ligi Europy przeciwko Manchesterowi City (2010/11). Na tym samym stadionie.
Bramka zdobyta przez Koronę na pewno pokazała m.in. analitykowi Lecha – Marcinowi Wróblowi – że jest groźna nie tylko w akcentowanej przez sztab poznaniaków cierpliwej grze pozycyjnej. A o tym mówił przed starciem właśnie Wróbel i inni. Tym razem bowiem akcję rozpoczął… Borjan i piłka – po przedłużeniu w środku pola – w kilka sekund znalazła się pod bramką Kolejorza.
W 41. minucie w polu karnym faulowany był Marcin Robak. Poszkodowany – tradcyjnie – zamienił jedenastkę na bramkę. Dwie minuty później… wyrównali w ten sam sposób kielczanie. Faul Łukasza Trałki i karnego pewnie wykorzystał kolejny były piłkarz Lecha – Jacek Kiełb. Cóż – do przerwy można było zauważyć jedno – średnia bramek w meczach Korony może w tym sezonie jeszcze bardziej wzrosnąć. Przed starciem było to aż 3,1 bramki na mecz – najwięcej w lidze.
W 54. minucie świetnym strzałem z ponad 20 metrów popisał sie Grzelak, ale na rzut rożny sparował piłkę Burić. Prawie 20 minut później gospodarze mogli mieć kolejne problemy, bo kielczanie wyprowadzili groźną kontrę. Z bramki zmuszony był wyjść w tej stuaucji Burić, ale dobitka Palanki (po okazji Kiełba) minęła prawy słupek. Błędy w obronie Kolejorza mnożyły się, a sił w ataku – mimo obecności na boisku od 69. minuty Dawida Kownackiego – nie przybywało.
Gdzie Lech nie może, tam Możdzeń pomoże. Były piłkarz poznańskiego zespołu ratował się w jedenastce faulem i mieliśmy trzeciego karnego w tym meczu. W podobny sposób wykorzystał go znów Robak. 17. gol najskuteczniejszego piłkarza Ekstraklasy.
W końcówce Korona nie odpuszczała i pretendenta do tytułu ratował między innymi w 88. minucie dobrą interwencją Burić. Bjelica mówił przed meczem o atucie swojego zespołu, jakim ma być bronienie się całą drużyną. W ostatnich minutach w Poznaniu widzieliśmy to w pełnej okazałości.
Lech dowiózł do końca korzystny wynik i po bardzo wymagającym meczu 3 punkty zostają w Wielkopolsce. Korona – grająca już „bez ciśnienia” i zbędnej presji – zagrała bez jakichkolwiek kompleksów. I za to drużynę Bartoszka trzeba głośno pochwalić. Jeżeli jest to jakiś prognostyk przed kolejnymi meczami grupy mistrzowskiej – kielczanie rzeczywiście mogą w niej namieszać.
Lech – Korona 2:0
Bramki: Jevtić, Robak x2 – Możdżeń, Kiełb
Żółte kartki: 38. – Tetteh, 62. Kostevych – 9. Grzelak, 41. Bartosz Rymaniak, 59. Dejmek, 78. Możdzeń
Źródło: inf. własna
Fot.: Jakub Komincz/wMeritum.pl