W meczu 25. kolejki LOTTO Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała w hitowym starciu Wisłę Kraków 1:0. Jedynego gola na wagę trzech punktów zdobył Miroslav Radović.
Ligowy klasyk ma do siebie to, że ciężko wskazać w nim faworyta i tak też było przed meczem w stolicy. Legia, która wiosną nie zachwycą, ale nadal jest walczącą o mistrza Legią, oraz Wisła, która w tabeli jest hen, hen dalej, ale w ostatnich czterech spotkaniach trzykrotnie zwyciężała. Wisła, która przeszła pozytywne przeobrażenie, zarówno jeśli chodzi o zmianę trenera, jak i sprawy okołosportowe.
W składzie stołecznej ekipy od pierwszej minuty, w porównaniu do ostatnich starć, zobaczyliśmy dla odmiany Kaspra Hamalainena. Choć większość przed meczem statwiała na Valerego Qazaishvilego. W Wiśle, konsekwentnie dla trenera Francisco Ramireza – nadal na ławce Semir Stilić. Choć wszyscy przed meczem czekali w obliczu kontuzji Zdenka Ondraska na Pawła Brożka, ten nie zasiadł nawet na ławce. Kat Legii w 22 meczach przeciwko Wojskowym trafiał do siatki 12 razy.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Ciąg dalszy złej passy Lechii Gdańsk, Wisła remisuje w Gliwicach
W 14. minucie świetną, składną akcję przeprowadzili legioniści, strzał po długim rogu Hamalainena jednak dobrze odbił Łukasz Załuska. Chwilę później wiślacy nie mieli tyle szczęścia, bo do Radovicia prostopadłą piłkę zagrał Guilherme, a Serb, po „położeniu” Załuski, posłał futbolówkę do pustej bramki.
Wisła próbowała straszyć Arkadiusza Malarza, ale na straszeniu się zwykle kończyło. Głównie przez dość chimeryczne strzały z dystansu. Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką byłego golkipera GKS-u Bełchatów miało miejsce w 41. minucie. Wtedy to dobrze obsłużony w polu karnym został Petar Brlek, ale po jego dograniu minimalnie obok słupka uderzył Zachara.
Po pierwszej połowie w oczy rzucał się oczywiście korzystny dla Legii wynik, bezzębna w ataku Wisła, ale nie sposób wspominać ją bez powiedzenia o wysokich lotów „symulce” strzelca jedynego gola. „Rado” w 21. minucie wychodzić już miał na sam na sam, ale w biegu przypomniały mu się ostatnie wyczyny Luisa Suareza i postanowił brać przykład z najlepszych. Położył się, wymuszając kartkę – na szczęście tylko żółtą – dla biegnącego za nim Gonzaleza. W przerwie pomocną do dłoń do Serba wyciągnęło Canal+, ale „Rado” z niej nie skorzystał i powiedział całej Polsce, że faul był „ewidentny”.
Drugą połowę goście mogli zacząć z wysokiego C, ale sędzia Paweł Gil wybił im to z głowy anulując zdobytą ze spalonego bramkę. Wisła, od gwizdka rozpoczynającego drugą odsłonę, częściej gościła na połowie warszawiaków i widać tu było palec Ramireza. Hiszpan pomógł w przerwie poukładać piłkarzom „Białej Gwiazdy” swoją szarpaną grę, do której oglądania zmuszeni byli kibice przy Łazienkowskiej. Przyczyniła się też do tego dokonana w drugiej połowie podwójna zmiana – na placu gry zameldowali się Semir Stilić i Hugo Videmont.
Nie trwało to jednak długo. Legia dość szybko rozczytała plany krakowskiej drużyny i ponownie przejęła inicjatywę. Spryt Vadisa Ofoe, klepki z Guilherme, wrzutki z bocznych sektorów nie sprawiały jednak większych problemów Załusce. Ten sam Załuska w sytuacji sam na sam z Hamalainenem wyłuskał mu futbolówkę spod nóg wślizgiem. Chwilę wcześniej po strzale Radovicia piłka odbiła się od słupka. Wisła miała furę szczęścia.
Drużyna Ramireza do końca przypominała raczej bezzębnego lwa, niż wracającą do łask drużynę bijącą się o powrót do czołówki. Legia, gdyby była bardziej skuteczna w ataku, mogłaby spokojnie podwyższyć na 2:0 lub więcej, za sprawą Ofoe, czy „Rado”. Samo spotkanie zresztą bardziej niż na boisku hitowe było na trybunach, gdzie na wysokości zadania stanęli fani obu niezbyt kochających się drużyn.
Cóż, Legia – idąc za przekazem przedmeczowej oprawy Żylety – zaczęła dziś odrabiać „ligowe zaległości”. Nie był to mecz rewelacyjny, ale 3 punkty podtrzymują Wojskowych przy życiu i przy narzucających dobre tempo Lechu i Jagielloni.
Legia – Wisła 1:0 (Radović, 11′)
Składy: Legia – Malarz – Hlousek, Pazdan, Dąbrowski, Jędrzejczyk – Kopczyński, Moulin (Szymański, 90′), Ofoe, Guilherme (Jodłowiec, 87′), Hamalainen (Nagy, 81′) – Radović
Wisła – Załuska – Sadlok, Głowacki, Gonzalez, Cywka – Lloch, Mączyński – Brlek, Małecki, Boguski (Videmont, 60′ – Zachara (Stilić, 60′)
Kartki: żółte – Gonalez, Małecki.