W meczu 11. kolejki LOTTO Ekstraklasy Wisła Płock przegrała na stadionie im. Kazimierza Górskiego ze swoją imienniczką z Krakowa – 2:3. W doliczonym czasie piękną bramkę na wagę trzech punktów zdobył Patryk Małecki.
Początek spotkania był spokojny, z lekkim wakazaniem na miejscowych. Już w 5. minucie żółtą kartką ukarany został Boban Jović, prawy obrońca Wisły Kraków. Chwilę później z szybką kontrą pognali goście, ale skończyło się jednak tylko na dobrym tempie akcji, bez celnego strzału w światło bramki gospodarzy.
W 12. mimucie na prowadzenie wyszli krakowianie. Dobra wrzutka z prawej strony, kapitalne zgranie Ondraska i pewnym strzałem zaskoczonego bramkarza Nafciarzy pokonał Mateusz Zachara. Gospodarze nękali brmakarza „Białej Gwiazdy” tylko sporadycznie i niezbyt groźnie. Dobrze zapowiadające się kontratakaki trwonił Białorusin Siergiej Krivets.
Czytaj także: 25. kolejka La Liga: Potknięcie Realu, remis w hicie
W 34. minucie idealnym dośrodkowaniem z rożnego popisał się Jović. Pewny strzał z „główki” zakończony golem oddał zupełnie niepilnowany Guzmics i płocczanie byli „na łopatkach”. Już chwilę później jednak gospodarze obudzili się z letargu. Po strzale Jose Kante i sporym zamieszaniu piłkę z linii bramkowej wybijać musiał Adam Mójta. Minutę później bramkarza przyjezdnych mocnym strzałem z „szesnastki” sprawdził Kante. Do przerwy wynik nie uległ jednak zmianie.
Energiczna końcówka pierwszej odsłony meczu zdecydowanie dodała Wiśle Płock wiatru w żagle. W 47. minucie Piotr Wlazło pewnie minął kilku zawodników gości, wpadł w „szesnastkę” i wykorzystał minimalny kontakt z Mójtą – sędzia wskazał na wapno. Karnego na bramkę zamienił Dominik Furman. W 69. minucie wspniałą, prostopadłą podcinką popisał się Kante. Do piłki dopadł Giorgi Merebashvili i pewnym strzałem pokonał Michala Miśkiewicza. Stan meczu się wyrównał.
10 minut po bramce wyrównującej „Nafciarzy” na prowadzenie mógł wyprowadzić Arkadiusz Reca. Piłkarz z „dziewiątką” na plecach pomylił się jednak strzelając głową o kiladziesiąt centymetrów od bramki. Atmosfera na trybunach zagęszczała się, zwłaszcza jeśli chodzi o wzajemne „pozdrowienia” kierowane z sektora gospodarzy do wiślaków i na odwrót, jednak zawodnicy nie mogli znaleźć sposobu na solidnie broniące defensywy obu ekip.
Zmieniło się to dopiero w 92. minucie za sprawą Patryka Małeckiego. Piłkarz „Białej Gwiazdy” otrzymał piłkę na trzydziestym metrze, zszedł z nią do środka i silnym strzałem przy prawym słupku nie dał szans Sewerynowi Kielpinowi. Małecki po golu pobiegł do sektoru zajmowanego przez wiślaków, który po jego trafieniu wpadł w prawdziwy szał. Trudno się dziwić – krakowianie odbijają się od dna, nie przegrywając od czterech spotkań ani jednego starcia.
Po tym meczu Wisła Płock znajduje się na szóstej pozycji, mając o dwa oczka mniej niż Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Jej imienniczka z Krakowa wciąż na ostatnim miejscu, z 10 puntami na koncie. Tyle samo uzbierały kolejno Cracovia, Pogoń Szczecin i Górnik Łęczna.