W drugim spotkaniu Pomiędzy USA, a Polską rozgrywanym w ramach Ligi Światowej, Amerykanie ponownie okazali się lepsi od naszych siatkarzy. Tym razem jednak przewaga gospodarzy była dużo wyraźniejsza, przez co umocnili się oni na fotelu lidera grupy B.
Zimny prysznic
Od samego początku obie ekipy starały się narzucić swój rytm gry. Nieznacznie lepiej jednak radzili sobie nasi siatkarze, którzy wspierani byli przez liczną grupę polskich kibiców (5:6). Z czasem kilka dobrych kontrataków pozwoliły „biało-czerwonym” na kilku punktowe prowadzenie (7:11). Taki stan rzeczy utrzymywał się do stanu 10:15. Od tego momentu podopieczni Johna Sperawa zdobyli 5 „oczek” z rzędu, całkowicie niwelując stratę (15:15). W końcu nasi siatkarze zmienili ustawienie, a po drugiej przerwie technicznej ponownie to Polacy dyktowali warunki gry, w które jednak gospodarze świetnie się wpisywali (18:19). Dobra zagrywka Bartosza Kurka sprawiła, że przyjezdni osiągnęli dwa punkty przewagi (20:22), które gracze prowadzeni przez Stephana Antigę dowieźli do samego końca seta (23:25).
Czytaj także: LŚ: Horror dla Polski!
Druga odsłona rozpoczęła się od dużej liczby błędów z jednej i drugiej strony (4:5). Nasi siatkarze mieli jednak coraz większe problemy z skończeniem ataku. Najbardziej zawodził Mateusz Mika, który kończył bardzo mało piłek. Amerykanie z kolei powoli rozpędzali machinę, co niebezpiecznie zaczął odzwierciedlać wynik (14:11). Po wypracowaniu solidnej przewagi, kadra USA konsekwentnie starała się ją utrzymywać, by jak najszybciej wyrównać stan spotkania (18:15). Mimo dwóch zmian w naszym zespole, gra naszego zespołu lekko się rozsypała, z czego skrzętnie korzystali rywale (22:18). W samej końcówce przy dobrym serwisie Mateusza Bieńka byliśmy w stanie podgonić wynik, lecz ostatecznie to USA cieszyło się ze zdobycia partii (25:23).
Problemy z drugiej partii przełożyły się natychmiast na kolejną odsłonę, czego dowodem była niska skuteczność w ataku (8:4). Reprezentacja Polski grała po prostu źle, będąc gorsza od oponentów w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, zdobywając punkty niemalże tylko z błędów przeciwnika (13:7). Gdy na zagrywkę wszedł Matthew Anderson, błyskawicznie ich przewaga wzrosła aż do 10. punktów (19:9). „Orły” nie miały argumentu, by przeciwstawić się rywalowi, przez co dosyć brutalnie pozwoliły one wyjść USA na prowadzenie w spotkaniu (25:14).
Po kolejnej zmianie stron na parkiet wyszła całkowicie inna reprezentacja Polski, gdyż powoli powracała ona do dobrej dyspozycji (5:7). „Jankesi” byli jednak na fali wznoszącej, a po naszej stronie zdarzały się proste błędy. To wszystko powodowało, że wynik był dla nas niekorzystny (14:12). Im drużyny szły w głąb seta, tym coraz bardziej uwidaczniały się błędy „biało-czerwonych”, przez co szansę na doprowadzenie do tie-breaka zredukowały się do minimum (20:15). Amerykanie nie wypuścili swojej szansy z rąk, po raz kolejny pokonując Polaków (25:17).
USA – Polska (23:25, 25:23, 25:14, 25:17)
USA: Christenson, Troy, Holt, Smith, Anderson, Russell, E. Shoji (libero) oraz Holmes, Jaeschke
Polska: Drzyzga, Kurek, Nowakowski, Bieniek, Mika, Kubiak, Zatorski (libero) oraz Możdżonek, Jarosz, Buszek, Łomacz, Wrona