Prawdę mówiąc, miałam wątpliwości czy oni w ogóle powinni być – powiedziała Magdalena Adamowicz w rozmowie z „Newsweekiem”. Wdowa po prezydencie Gdańska odniosła się do uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza.
19 stycznia w Bazylice Mariackiej odbyła się msza święta pogrzebowa Pawła Adamowicza. Na uroczystości pojawiła się rodzina i bliscy zamordowanego prezydenta miasta, a także przedstawiciele władz i wielu zwykłych gdańszczan.
Po wydarzeniu, niektórzy komentatorzy zwrócili uwagę na miejsce, w którym znaleźli się reprezentanci obecnych władz Polski. Prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Piotr Gliński i minister Łukasz Szumowski zajęli miejsca wyraźnie z tyłu, podczas gdy Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Lech Wałęsa i Donald Tusk oraz ich małżonki znaleźli się w pierwszym rzędzie.
Czytaj także: O. Knabit o miejscu prezydenta na pogrzebie Adamowicza. \"Co na to Władze kościelne i urzędnicy protokołu?\
Zdjęcia z uroczystości wywołały pytania o przyczynę tego stanu rzeczy. Sprawę wyjaśnił szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski „Z jakichś powodów, których nie chcę rozstrzygać, było dla organizatorów niezwykle istotne, by było to właśnie to miejsce” – tłumaczył w TVP Info.
W podobnym tonie wypowiedziała się p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Zasygnalizowała, że taka była wola rodziny.
Magdalena Adamowicz: miałam wątpliwości czy oni w ogóle powinni być
Temat obecności przedstawicieli najwyższych władz na uroczystościach pogrzebowych pojawił się również w najnowszym numerze „Newsweeka„. Redaktor naczelny Tomasz Lis rozmawiał z Magdaleną Adamowicz.
„Prawdę mówiąc, miałam wątpliwości czy oni w ogóle powinni być” – powiedziała wdowa po prezydencie Gdańska. „Dałam sygnał, że nie chcę ich w zasięgu swojego wzroku, że nie życzę sobie nikogo z rządu” – powiedziała.
Źródło: Newsweek, TVP Info, Twitter