Środowe spotkanie pomiędzy Łuczniczką Bydgoszcz, a Effectorem Kielce było szczególne dla gospodarzy. Bydgoszczanie bowiem po dwóch słabych spotkaniach w końcu przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Choć widowisko nie należało do najpiękniejszych, to jednak na parkiecie nie brakowało emocji. Po czterech wyrównanych odsłonach Łuczniczka mogła zapisać na swoje konto pierwszą wygraną. Z takiego obrotu sprawy cieszył się Piotr Makowski, który jednak zachowywał spokój ze względu na to, że już w piątek jego podopiecznych czeka kolejne spotkanie.
Na pewno cieszymy się z wygranej, bo już przed sezonem nie wszystko układało się tak, jak chcieliśmy, gdyż praktycznie nie rozegraliśmy żadnego sparingu w pełnym składzie. Teraz cieszymy się z trzech punktów, ale już jutro wyjeżdżamy do Bielska-Białej, by w piątek rozegrać kolejne spotkanie.
Czytaj także: Wolański: Chcemy być w półfinale
Trener bydgoszczan pochwalił swoją drużynę za kilka elementów siatkarskiego rzemiosła. Nie ukrywa on jednak, że należy dalej pracować nad tym, by dochodziło do jak najlepszego zgrania, które pomoże osiągać coraz lepsze wyniki.
Dzisiaj zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Walczyliśmy na parkiecie. Trzeba jednak popracować nad każdym elementem. Najlepiej jest w przyjęciu i na zagrywce. Najwięcej pracy trzeba włożyć w rozegranie i atak. Mam nadzieję, że jak Kuba (Jarosz przyp. red.) wróci za dwa, trzy tygodnie, dzięki czemu będzie nam łatwiej.
Teraz przed Łuczniczką daleki wyjazd do Bielska-Białej, by tam zmierzyć się z miejscowym BBTS-em. Byy selekcjoner żeńskiej reprezentacji kobiet jest dobrej myśli, co do spotkania na wyjeździe.
Jutro rano wyjeżdżamy do Bielska-Białej. Będziemy tam wieczorem. Po przyjeździe na pewno zrobimy trening. Mimo tak krótkiego czasu chcemy się jak najlepiej przygotować, by wygrać to spotkanie.