Max Verstappen już podczas Grand Prix Singapuru mógł zapewnić sobie drugi tytuł mistrza świata. Tak się ostatecznie nie stało, ale przewaga Holendra jest na tyle duża, że jest to jedynie kwestia czasu. Sytuacja jednak znacząco się zmieniła, Mercedes i Ferrari ruszyły z ofensywą przeciwko Red Bullowi w związku z oskarżeniami o złamanie limitów wydatków. Jeśli doniesienia się potwierdzą, tytuł Verstappena może być zagrożony.
Grand Prix Singapuru znacząco zmieniło sytuację w Formule 1. I nie chodzi o wyniki na torze, chociaż Max Verstappen przerwał fantastyczną serię zwycięstw, a na najwyższym stopniu podium stanął jego zespołowy kolega Sergio Perez. W padoku gruchnęła jednak wieźć, że Red Bull miał złamać przepisy finansowe, zarówno w ubiegłym, jak i w tym roku. Rywale, zwłaszcza Mercedes i Ferrari, są zdania, że nie jest możliwe, by Red Bull tak szybko rozwijał swój bolid. Mówi się o przekroczeniach rzędu 5, a nawet 10 milionów dolarów. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, mogłoby to oznaczać bardzo dużą przewagę w trakcie sezonu.
Szef Red Bulla Christian Horner oczywiście stanowczo temu zaprzeczył. „Byliśmy trochę zaskoczeni wczorajszymi komentarzami naszych dwóch rywali. Skąd oni w ogóle mają tę wiedzę? Nawet FIA twierdzi, że nie zakończyli kontroli! Złożyliśmy zeznanie w marcu i zapewniamy, że w tym rozliczeniu mieścimy się w limicie! Ciekawi mnie, jakie było źródło ich fikcyjnych informacji” – powiedział. Dodał, że jego zespół spełnia wymogi limitu budżetowego, a proces zachodzący pomiędzy zespołem a FIA jest poufny. „Nie mam pojęcia, jaki będzie limit rozliczenia naszych rywali!” – powiedział.
Verstappen: Powinni „zamknąć gęby”
Christian Horner wprost stwierdził, że oskarżenia zniesławiają zespół, więc prawdopodobnie sprawa nie znajdzie szybkiego finału. „Jeśli nie wycofają się w oczywisty sposób z tych stwierdzeń, potraktujemy to bardzo poważnie i zobaczymy, jakie mamy opcje, ponieważ wczorajsze komentarze są absolutnie nie do zaakceptowania! Całkowicie zniesławiają nasz zespół, nasze marki, a nawet Formułę!” – mówił.
Sam Max Verstappen również został zapytany o całą sytuację. W swoim stylu odpowiedział, że ludzie oskarżający jego zespół powinni „zamknąć gęby”.
Wydaje się jednak, że sprawa nie zakończy się tak szybko. A jeśli doniesienia o przekroczonych limitach się potwierdzą, konsekwencje mogą być bardzo poważne. Zespół może otrzymać kary pieniężne i inne kary związane między innymi z testami, ale może się to również przełożyć na samych zawodników. Wiele wskazuje na to, że ubiegłoroczny tytuł Maxa Verstappena jest względnie bezpieczny, nawet jeżeli okaże się, że limity zostały przekroczone. Może się jednak okazać, że tegoroczna rywalizacja całkowicie się zmieni, mimo że Holender na ten moment drugie mistrzostwo świata ma praktycznie w kieszeni.
Czytaj także: Lewandowski nie do zatrzymania! Kolejna cudowna bramka. Xavi zachwycony [WIDEO]
Źr.: Przegląd Sportowy, Eleven Sports