Lotos Trefl Gdańsk był sprawcą niemałej niespodzianki, pokonując PGE Skra Bełchatów na ich terenie 3:2 w pierwszym meczu tej pary półfinałowej. Krótko o spotkaniu opowiedział przyjmujący i jeden z głównych autorów tego zwycięstwa – Mateusz Mika.
Już od początku starcia widać było, że goście są bardzo zmotywowani, by wywieźć z Bełchatowa zwycięstwo. po pięciu pasjonujących setach, to gdańszczanie są o krok bliżej awansu do wielkiego finału. Siatkarz uważa, że jedną z głównych przyczyn wygranej był dobry występ Murph’ego Troya, który z dorobkiem 27 punktów został najlepszym graczem meczu.
Myślę, że główną postacią w tym spotkaniu był Murphy Troy, który zrobił dużą różnicę po naszej stronie. Mecz był bardzo wyrównany. Myślę, że obydwie drużyny sporo ryzykowały na zagrywce, a nam się to bardziej opłaciło. Cieszę się, że wygraliśmy. To był ciężki bój, ale wszyscy jesteśmy zadowoleni.
Czytaj także: Muzaj: Musimy się wspiąć na swoje wyżyny
Skra nie zachwyciła grą, mocno falując. W ekipie „Pszczółek” zawodził również Nicola Marechal, co również wpływało na dyspozycję zespołu. Mimo to Lotos pokazał się z dobrej strony, dorównujac poziomem do faworyzowanego rywala.
PGE Skra to drużyna, z którą się bardzo trudno gra. Jeżeli mają dokładne przyjęcie, to uzyskują bardzo wysoki procent w pierwszej akcji, więc my musieliśmy ryzykować. Myślę, że na przestrzeni całego meczu bardzo nam się to ryzyko opłaciło. Czym nas Skra zaskoczyła? Moim zdaniem to rywal, który jest w stanie zaskoczyć każdego w każdym meczu. Jest sześciu, siedmiu zawodników na boisku, którzy potrafią zrobić wielką różnicę.
Mika stwierdza, że ryzyko na zagrywce będzie kluczem do wygrania kolejnego starcia z mistrzami Polski.
Podejrzewam, że też będziemy musieli zaryzykować zagrywką, a co zrobimy dalej, to wyniknie z przebiegu spotkania.
Źródło: pzps.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl