W pierwszej parze półfinałowej doszło do niemałej niespodzianki. Lotos Trefl Gdańsk pokonał na wyjeździe PGE Skrę Bełchatów 3:2. Krótko spotkanie skomentował atakujący mistrza Polski – Maciej Muzaj.
Chyba nikt nie spodziewał się, że w Bełchatowie dojdzie do niespodzianki. Boisko zweryfikowało jednak wszystko, przez co to Lotos objął prowadzenie w półfinale 1:0 (do trzech zwycięskich meczów). Młody siatkarz sam nie wie, co było przyczyną porażki.
Ciężko mi powiedzieć czego zabrakło do zwycięstwa. Myślę, że dopiero jak usiądziemy na spokojnie i przeanalizujemy ten mecz to będzie wiadomo więcej o przyczynach tej porażki. Niestety nie udało się wygrać. Szkoda zwłaszcza tego drugiego seta. Myślę, że to był taki wypadek przy pracy i mam nadzieję, że w Gdańsku nie zabraknie tych pięciu punktów.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Goście od pierwszych piłek pokazywali, ze mają chrapkę na pokonanie faworyzowanego rywala. Chociaż „Pszczółki” mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, to jednak w decydujących momentach kapitalnie prezentował się Trefl i jego główne „armaty”: Murphy Troy, Mateusz Mika i Sebastian Schwarz.
Rywal bardzo dobrze prezentował się na zagrywce i w ataku. To jest bardzo dobry zespół, który też świetnie broni. To jest półfinał i tutaj nie ma łatwych spotkań. Nie ma co ukrywać, że musimy się wspiąć na swoje wyżyny, żeby z nimi wygrać.
Teraz przed Skrą prawdziwy test charakteru. Najpierw wyzwanie w środę, kiedy to w Atlas Arenie zmierzą się oni w rewanżowym spotkaniu z Sir Safety Perugią o awans do Final Four Ligi Mistrzów (pierwszy mecz 3:2 dla Perugii). Następnie w najbliższy weekend kolejne starcie z gdańszczanami, tym razem na ich terenie. Muzaj wie, jak ważne są te spotkania.
Nie ma chyba teraz innej opcji jak tylko wygrać w Gdańsku. Wracamy do treningów, a przecież po drodze mamy jeszcze bardzo ważny mecz z Perugią. Później jedziemy do Gdańska po wygraną.
Źródło: skra.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl