Miriam Shaded zdecydowała się na bardzo szczere wyznanie i poinformowała, że była ofiarą przemocy domowej. Jak przekonuje, jej były partner miał ją bardzo dotkliwie bić. Dodała, że jego ofiarami mogą być również inne kobiety.
Miram Shaded przyznała w rozmowie z Wirtualną Polską, że to wyznanie jest dla niej bardzo trudne. „Zawsze bliskie mi były wartości takie jak ochrona bliskich, chrześcijańskie wybaczenie, miłość, unikanie publicznego prania brudów z życia prywatnego. Niestety, stanęłam w sytuacji, gdy muszę chronić siebie i inne kobiety. Tutaj nie ma dobrego wyjścia. Bez względu na decyzję, może się to skończyć tragicznie.” – przyznała.
Czytaj także: „Wprost”: Schetyna zablokował powrót Tuska. „Doskonale to rozegrał”
Dodała, że robi to, aby ostrzec i pomóc innym kobietom. „Jeżeli James nie poniesie odpowiedzialności za czyny, które popełnił, w końcu zabije jedną z nas lub kolejną dziewczynę, która jeszcze nie jest świadoma, jak jest groźny.” – powiedziała Miriam Shaded.
Miriam Shaded przyznała, że jest jedną z pięciu kobiet, które złożyły zawiadomienia w prokuraturze. Podkreśliła jednak, że w sumie wie o ośmiu skrzywdzonych kobietach, ale nie wszystkie chcą zeznawać.
Miriam Shaded wskazała, czego ma dotyczyć jej zawiadomienie. „Usiłowanie zabójstwa, znęcanie się, spowodowanie trwałych uszczerbków na zdrowiu takich jak złamania ręki i kciuka, uszkodzenie ucha, połamanie nosa, rozcięcie łuku brwiowego i wielu obrażeń głowy. Do tego ogromna trauma psychiczna. Będą jeszcze inne zarzuty, ale nie chcę o nich na razie mówić.” – wymienia.
Kobieta wskazuje, że początkowo nic nie wskazywało, że mężczyzna może być agresywny. „Pierwsze cztery miesiące to była bajka. Spędzaliśmy razem każdą chwilę, wszystko robiliśmy razem. Dopiero gdy go pokochałam, zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Teraz zastanawiam się, w jaki sposób mógł to ukrywać tak długo.” – dodała.
Miriam Shaded: „Prawie mnie zabił”
Miriam Shaded przyznała, że próbowała się rozstać z agresorem. W pewnym momencie się to udało. „Miał nową partnerkę, ale od znajomych dowiedział się, że na jednej z imprez poznałam mężczyznę. Złapał mnie pod mieszkaniem. Wdarł się do niego i straszne mnie pobił. Połamał palce. Kazał mi mówić, że spadłam z roweru. Było mi bardzo wstyd i nie potrafiłam się nikomu przyznać.” – wyznaje.
Później Miriam Shaded postanowiła jednak wrócić do tego partnera. Choć chwilowo było lepiej, później agresja powróciła. „James brał kokainę. Gdy miał zjazd po imprezach, zaczynał być depresyjny i agresywny. Wpadał w szał, gdy na przykład zwróciłam mu uwagę, że źle się zachował lub gdy nie przyjmowałam jego kłamstw. Gdy mnie bił, groził, że jeżeli jeszcze raz krzyknę, to wyrzuci mnie przez balkon i powie, że popełniłam samobójstwo. Zdecydowałam, że definitywnie odchodzę.” – wspomina.
Czytaj także: Malwina Smarzek-Godek o groźbach tureckich kibiców: Pisali, że wybuchnę
Jej partner przyjął to jednak ze wściekłością. „Prawie mnie zabił. Dusił bardzo długo. Zaczęłam się modlić. Obraz się rozmazywał. Pociemniało mi przed oczami. Straciłam przytomność.” – wspomina. Ostatecznie mężczyzna trafił do aresztu z powodu agresji w stosunku do innej kobiety. Wtedy Miriam Shaded i inne ofiary zdecydowały się na podjęcie kroków prawnych.
Cała rozmowa TUTAJ.
Źr. wp.pl