Dwa dni po meczu Polska-Senegal na Mistrzostwach Świata w Rosji, wśród polskich kibiców wciąż dominuje dyskusja o porażce i fatalnej grze polskiej reprezentacji. Tymczasem w sieci pojawiło się nagranie, na którym polski bramkarz Wojciech Szczęsny opisuje z perspektywy boiska okoliczności zdobycia drugiej bramki dla Senegalu.
W pierwszym meczu polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata spełnił się najczarniejszy scenariusz. Po dwóch kuriozalnych golach dla Senegalu, Polacy przegrali. Najwięcej kontrowersji wzbudziła szczególnie druga bramka dla naszych rywali.
W programie na kanale „Łączy nas Piłka” gościł polski bramkarz Wojciech Szczęsny, który opisał tę sytuację z perspektywy boiska. „Ja ruszyłem do piłki, zanim Krychowiak ją podał. Bo widziałem, że „Krycha” podaje do tyłu, do mnie, a zawodnik (Senegalu – red.) wbiegł na boisko. I zacząłem ruszać już do przodu i mówię: „tylko nie daj mi za krótkiej”, bo już nie jestem w stanie się cofnąć.” – wspomina.
Szczęsny został również zapytany, dlaczego Krychowiak w ogóle wykonał tak ryzykowne zagranie. „Moim zdaniem ostatni moment, w którym „Krycha” kontroluje sytuację na boisku, to jest moment, w którym piłka jest zagrana, zanim wraca do niego. I w tym momencie zawodnik (Senegalu – red.) jest poza boiskiem. Więc on wie, że jest w tej chwili zawodnikiem prawie ostatnim, bo jest jeszcze Janek Bednarek. Jest przekonany, że pomiędzy nim, a bramkarzem nie ma nikogo (z przeciwników – red.). No to grasz spokojnie” – mówi.
Czytaj także: MŚ Czechy: Zwycięstwa faworytów, czekamy na półfinały
Szczęsny bronił również Jana Bednarka, który uczestniczył w tej pechowej sytuacji. „To jest łatwo powiedzieć, bo Niang wszedł na boisko od razu sprintem, po łuku i się rozpędził. Janek się obraca, bo jest przekonany, że jest spokój, bo jest piłka zagrana do bramkarza. I nawet mi powiedział: obrócił się spokojnie, nagle patrzy i mówi, że ja sprintem biegnę. I mówi: „a po co sprintem, chyba coś jest nie tak”. W tym momencie się ogląda i widzi „o, o”” – mówi.
Polski bramkarz został również zapytany o to, czy z perspektywy czasu uważa swoje wyjście z bramki za słuszne. „Nie konieczne, bo straciliśmy bramkę. (…) Mogę teraz sobie gdybać, że jakby został, to miałbym sytuację sam na sam. Ja uważam, że nie zrobiłem kariery grą na alibi i w takim graniu: „jest zagrana krótka piłka, ja sobie stanę z tyłu i jak mi strzelą, to mam czyste papcie”. Jak jest taka sytuacja za cztery dni w meczu z Kolumbią i jestem jedynym, który może zareagować, to nie cofnę się o pół metra” – zapewniał.
„Ja to widziałem, bo on ruszył zanim „Krycha” podał piłkę. Kiedy widziałem, że „Krycha” się przygotowuje do podania, on już biegł. I mówię: „muszę przeciąć, bo jak nie ja, to nikt nie przetnie” – tłumaczył.
Całe nagranie:
Źródło: wprost.pl; YouTube/Łączy nas Piłka
Fot.: yt screen