Monika Jaruzelska, córka Wojciecha Jaruzelskiego i warszawska radna wystartuje do senatu z list Polskiej Lewicy. Na antenie Polsat News krytycznie wypowiadała się o władzach SLD.
Jaruzelska odparła zarzut, jakoby rozbijała lewicę swoją kandydaturą. Agnieszka Gozdyra przypomniała, że w opozycji miał obowiązywać pakt dotyczący współpracy w wyborach do Senatu. To miałoby dać wygraną nad PiS. „Nie ja zdradziłam i wykazałam się nielojalnością.” – odparła radna.
Czytaj także: Wałęsa: „Robią się coraz bardziej niebezpieczni”
Czytaj także: Wiadomo, z jakiej partii Monika Jaruzelska wystartuje w wyborach. \"Czuję się zobowiązana\
„Jest mi bardzo przykro, że nie doszło do tego, do czego władze SLD się zobowiązały.” – stwierdziła Jaruzelska. Zwróciła uwagę, że jeszcze 5 sierpnia napisała maila do Włodzimierza Czarzastego, w którym wyraziła gotowość do kandydowania z list SLD. Odpowiedzi nie otrzymała.
„Wielu członków SLD pomaga mi w zbieraniu głosów.” – przyznała Monika Jaruzelska w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą. „Niektórzy nie kryją, że się angażują.” – dodała zapytana, czy Włodzimierz Czarzasty wie o tym.
Jaruzelska skrytykowała porozumienie partii lewicowych zarzucając im brak stosowania parytetów. Jej zdaniem w wyborach kandyduje z Lewicy zbyt mało kobiet. Przypomniała, że na listach SLD nie znalazły się Katarzyna Piekarska, Danuta Waniek.
Czytaj także: Trump zabrał głos ws. reparacji od Niemiec dla Polski
„Również z terenu są rzeczy niepokojące. Marta Niewczas z Rzeszowa, czterokrotna mistrzyni świata w karate, która wzięła największą ilość głosów w wyborach samorządowych, również miała obiecaną „jedynkę” i okazuje się, że do niej też się nie odezwano.” – zauważyła Jaruzelska.