Lech Wałęsa przed symbolicznym otwarciem Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej wygłosił przemówienie. Nie zabrakło ostrego ataku na obecne władze Polski. Były prezydent ostrzegł, że wkrótce może pozostać jedynie „kryterium uliczne”.
„Kiedyś mieliśmy wspólny mianownik – komunizm, Związek Sowiecki. (…) zlikwidowaliśmy wspólny mianownik.” – mówił Wałęsa. „Dziś nie mamy żadnego wspólnego mianownika, dlatego tak trudno cokolwiek zbudować. Musimy wspólny mianownik wydyskutować.” – dodał.
Czytaj także: Trump zabrał głos ws. reparacji od Niemiec dla Polski
Czytaj także: Andrzej Duda oddał hołd ks. Jerzemu Popiełuszce. Wzruszające słowa
Wałęsa szybko przeszedł do ostrej krytyki polskich władz. Stwierdził, że „jeszcze dziś możemy kartką wyborczą skorygować wszystko, co się dzieje w Polsce”. „Jutro będzie coraz gorzej, bo paru ludzi w tej demokracji, zdarzyło się paru ludzi, którzy łamią te zasady – trójpodział władzy – i robią się coraz bardziej niebezpieczni.” – dodał.
Wałęsa: „Zostanie kryterium uliczne”
„Ich należało rozliczyć. Ja to proponowałem, ale nie posłuchano mnie i urośli dziś, przejmując dziś różne gałęzie, całe gałęzie polityczne i inne, i się stają groźni. To jest bardzo groźne. (…) Tych ludzi należy odsunąć, wybrać mądrzejszych. Bardziej odpowiedzialnych, by Polska wróciła na dobry właściwy rozwój.” – mówił Wałęsa.
Czytaj także: Tatry. Szalony żołnierz ukrył się w górach? Dotarli do „Rambo”
„Jeśli zaśpimy, nie zrobimy tego teraz, jutro będzie dużo ciężej, bo oni przejmą następne instytucje i jeszcze bardziej nam utrudnią. I zostanie nam tylko kryterium uliczne. Tego chciałbym uniknąć.” – zaznaczył.
Źr. polsatnews.pl