Bez większych incydentów odbyło się spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina. Jeszcze przed konferencją prasową doszło natomiast do dosyć nieprzyjemnej sytuacji, w wyniku której jeden z dziennikarzy został siłą wyprowadzony z sali.
Ponad dwie godziny trwała rozmowa prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji – Donalda Trumpa i Władimira Putina. To drugie spotkanie przywódców w historii. W 2017 roku rozmawiali w kuluarach odbywającego się w Hamburgu szczytu G20, a tym razem mieli czas na dłuższe spotkanie.
Jak wyjaśnili prezydenci na konferencji prasowej, podczas spotkania poruszono wiele kwestii. Rozmawiano między innymi o zaangażowaniu obu krajów w konflikt syryjski oraz poruszano kwestię bezpieczeństwa międzynarodowego. Nie zabrakło również pytań o domniemaną ingerencję Rosji w wybory prezydenckie, które odbyły się w Stanach Zjednoczonych. Obaj przywódcy ocenili jednak spotkanie pozytywnie, choć są świadomi, że relacje między krajami są mocno napięte.
Jeszcze przed konferencją prasową na sali doszło do nieprzyjemnego incydentu. Jeden z reporterów miał w ręku kartkę nawołującą do wprowadzenia zakazu rozprzestrzeniania broni jądrowej. Nie jest tajemnicą, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i Rosja, posiadają ogromne arsenały tego typu broni, więc zachowanie dziennikarza uznano za prowokacje. Został on wyprowadzony z sali na oczach wszystkich.
Reporter wyprowadzony tuż przed rozpoczęciem konferencji Trumpa i Putina. Mężczyzna miał ze sobą kartkę z napisem „nuclear weapon ban treaty”. @RMF24pl #Helsinki2018 pic.twitter.com/Bv371jlr0p
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) 16 lipca 2018
Reporter from The Nation forcibly removed from #TrumpPutin press conference for trying to ask a question about nuclear weapon ban treaty.
Both Trump & Putin love nukes because they make them feel big & powerful.#TrumpPutinSummit #Helsinki2018 pic.twitter.com/tDiL3oTmHq
— Why to vote Green #FBPE (@WhyToVoteGreen) 16 lipca 2018