Bardzo surowa kara spotkała Nicka Diaza za wpadkę dopingową po walce z Andersonem Silvą, która odbyła się 1 lutego. Amerykanin został bowiem zawieszony aż na pięć lat, co prawdopodobnie oznacza koniec jego kariery.
Były mistrz Strikeforce w wadze półśredniej po raz kolejny wpadł na zażywaniu niedozwolonych środków po walce z Silvą. W jego organizmie została wykryta marihuana. Co ciekawe, u jego oponenta również wykryto zakazane substancje. „The Spider” usłyszał już jednak swoją karę. Brazylijczyk otrzymał roczne zawieszenie liczone od momentu walki oraz odebranie premii za zwycięstwo, a także zabranie 30% wypłaty zapisanej w kontrakcie.
Diaz nie może jednak mówić o szczęściu, jakie spotkało jednego z najlepszych zawodników MMA w historii. Reprezentantowi Cesar Gracie Fight Team również odebrano 33% z wypłaty za ten pojedynek, lecz przede wszystkim Diaz będzie musiał odpocząć od walk przez 5 lat liczone od daty ostatniego pojedynku. Warto wspomnieć, że dwóch członków Komisji sportowej stanu Nevada chciało dożywotnio ukarać Amerykanina, mając w pamięci jego wcześniejsze występki.
Czytaj także: Anderson Silva usłyszał karę
Decyzja NSAC odbiła się szerokim echem wśród środowiska. Wielu ekspertów i dziennikarzy mówi o jawnej niesprawiedliwości, ponieważ, jak to określają, u starszego z braci Diazów wykryto tylko marihuanę, natomiast u Silvy była to cała „apteka”.