Do niecodziennej sytuacji doszło w Krakowie w nocy z 23 na 24 grudnia 2017 roku. Okazało się, że 34-letni mężczyzna wyskoczył z czwartego piętra, a następnie… poszedł do domu. Na jego ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że upadek z czwartego piętra może zakończyć się naprawdę tragicznie. Bardzo dużo szczęścia miał więc 34-letni mieszkaniec Krakowa, który w nocy z 23 na 24 grudnia uczestniczył w imprezie alkoholowej.
Na miejsce imprezy została wezwana policja. Młoda kobieta poinformowała, że jeden z mężczyzn zachowuje się agresywnie, ale gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce usłyszeli, że… wyszedł on już przez okno. Cała sprawa została potraktowana jak głupi żart do czasu, gdy policjanci nie otrzymali drugiego zgłoszenia.
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
Wówczas okazało się, że zniszczony został jeden z samochodów przez to, że ktoś na niego spadł. Policja rozpoczęła poszukiwania w szpitalach, jednak okazało się, że mężczyzna tam nie trafił. Sprawa wyjaśniła się dopiero nad ranem.
Wówczas funkcjonariusze otrzymali kolejne zgłoszenie, tym razem od ojca, który dzwonił w sprawie agresywnego syna. Okazało się, że jest nim właśnie 34-latek, który wrócił do domu. Spadł on w nocy na samochód, a następnie poszedł do mieszkania. Na jego ciele nie stwierdzono praktycznie żadnych obrażeń.
Czytaj także: Przyszłe pielęgniarki będą się uczyć na stymulatorach. Znamy szczegóły