Znamy finalistów rozgrywanych w Polsce Mistrzostw Europy w siatkówce mężczyzn. Dzisiejsze półfinały w krakowskiej Tauron Arenie wygrały drużyny Niemiec oraz Rosji i to one zagrają w jutrzejszym finale w tej samej hali. Początek meczu o godzinie 20:30.
W pierwszym półfinale na parkiet wyszły ekipy Serbii oraz Niemiec. Faworytem meczu wydawali się podopieczni słynnego Nikoli Grbicia i to oni lepiej rozpoczęli pojedynek. Serbowie grali agresywnie, byli lepsi w każdym elemencie i zbudowali kilkupunktową przewagę. Nasi zachodni sąsiedzi, głównie za sprawą dobrych serwisów Christiana Fromma, odrobili jednak straty i kibice zgromadzeni w Tauron Arenie byli świadkami emocjonującej, stojącej na wysokim poziomie gry w końcówce seta. Ostatecznie próbę nerwów lepiej wytrzymali Serbowie, wśród których prym wiódł rozgrywający kapitalny turniej Uros Kovacević. Dużo mniej emocjonujący był drugi set, pewnie wygrany przez ekipę z Bałkanów. Spośród podopiecznych Andrei Gianiego najmocniej zawodził w tym momencie lider niemieckiej drużyny – Gyorgy Grozer. Po bloku na tym siatkarzu, Serbowie zdobyli zresztą decydujący o wygranej punkt. Wydawało się, że niedługo będzie po meczu, jednak Niemcy przypomnieli sobie, jak dobrze potrafią grać w siatkówkę. Trzecią partię, długo wyrównaną, wygrali dzięki świetnym zagrywkom Lukasa Kampy i lepszej grze w ofensywie Grozera. Brązowi medaliści Mistrzostw Świata z 2014 roku złapali swój rytm i nawet zmiany przeprowadzane przez Grbicia na niewiele się zdały. Czwarty set był natomiast najbardziej wyrównanym z dotychczasowych, obie drużyny miały szanse aby odskoczyć przeciwnikowi na kilka punktów, jednak nie potrafiły ich wykorzystać. Ostatecznie minimalnie lepsi okazali się gracze trenera Gianiego, w decydującej akcji seta blokując efektownie Nemanję Petricia. W tie-breaku obie ekipy długo grały punkt za punkt, z czasem jednak na minimalnym prowadzeniu znaleźli się Plavi (10:8). Sytuację zmieniło jednak wejście na zagrywkę rezerwowego Simona Hirscha. Po mocnych serwisach przyjmującego, Serbowie mieli problem z dobrym atakiem – mylił się m.in. Aleksandar Atanasijević, który zmienił wcześniej nieskutecznego Drażena Luburicia. Ostatecznie, wypracowana w tym okresie dwupunktowa przewaga wystarczyła do osiągnięcia największego sukcesu w historii niemieckiej siatkówki, jakim jest awans do finału Mistrzostw Europy! Serbowie z kolei długo po zakończeniu spotkania nie mogli uwierzyć w jego rozstrzygnięcie. Przegranym pozostanie jedynie walka o brązowy medal.
Serbia – Niemcy 2:3 (26:24, 25:15, 18:25, 25:27, 13:15)
Czytaj także: Mistrzostwa Europy: jutro półfinały !
Serbia: Petrić, Kovacević, Jovović, Luburić, Podrascanin, Lisinac, Majstorović (libero) oraz Skundric, Bucjulević, Atanasijević, Katić, Okolić, Stanković
Niemcy: Kaliberda, Fromm, Grozer, Kampa, Krick, Andrei, Zenger (libero) oraz Zimmermann, Hirsch, Boehme, Schott
Drugi z półfinałów okazał się dużo mniej emocjonujący. Właściwie to w starciu Rosjan z Belgami emocji było tyle, co podczas grzybobrania. Gracze z Beneluksu kompletnie nie poradzili sobie z presją i stawką meczu, rozczarowując przybyłych do krakowskiej hali fanów siatkówki ze swojego kraju. Ulegli gładko w trzech krótkich setach, kompromitując się zwłaszcza w pierwszej partii, gdzie praktycznie nie podjęli walki z faworyzowanymi Rosjanami. Zwycięska drużyna natomiast pokazała dużą jakość w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Podopieczni Siergieja Szlapnikowa do finału doszli jak burza: w żadnym z pięciu meczów nie tracąc seta. Będą więc zdecydowanymi faworytami jutrzejszego decydującego starcia, już jednak można przyznać, że rosyjskiemu trenerowi świetnie udało się połączyć doświadczenie takich graczy jak Siergiej Grankin, Maksim Michajłow czy Jurij Bierieżko z młodością reprezentowaną przez Ilię Własowa czy rewelacyjnego Dmitrija Wołkowa. Powodów do zadowolenia nie ma z kolei po dzisiejszym meczu Vital Heynen. Szkoleniowiec Belgów musi wstrząsnąć swoją drużyną, aby ta potrafiła godnie zaprezentować się w starciu o brąz z Serbami. Kluczem wydaje się być powrót do dobrej dyspozycji liderów belgijskiej kadry. Dzisiaj bowiem zawiedli zarówno Sam Deroo, jak i Bries van der Driees. Bez ich wsparcia o dobry wynik w jutrzejszym meczu może być bardzo trudno…
Rosja – Belgia 3:0 (25:13, 25:17, 25:17)
Rosja: Wlasow, Wolwicz, Grankin, Wołkow, Bierieżko, Michajłow, Martyniuk (libero) oraz Żygałow, Gołubiew (libero), Kljuka
Belgia: Van Der Dries, Deroo, Verhees, Van De Voorde, Valkiers, Rousseaux, Stuer (libero) oraz Ribbens (libero), Lecat, Van Walle, D’Hulst, Van Hirtum, Klinkenberg
Źródło: Polsat Sport
Foto: wikimedia