Mark Rutte, szef NATO, wypowiedział dość niepokojące słowa. Chodzi o możliwą konfrontację Sojuszu z Rosją.
Rutte miał swoje wystąpienie w Parlamencie Europejskim. W jego trakcie mówił o zwiększeniu środków przeznaczanych na obronność przez państwa wchodzące w skład Sojuszu. Jego zdaniem 2 proc. PKB na ten cel to środki niewystarczające, by zapewnić bezpieczeństwo.
Szef NATO przyznał, że obecnie, jako Sojusz, „nie jesteśmy w stanie wojny, ale nie jesteśmy też w stanie pokoju”. Podkreślił też, że w trybie pilnym należy zwiększyć środki na obronność, w przeciwnym razie czekają nas srogie konsekwencje.
Rutte powiedział o tym dość obrazowo, co – należy mieć taką nadzieję – da niektórym do myślenia. – Abyśmy mogli być bezpieczni w nadchodzących latach, sojusznicy będą musieli wydać znacznie więcej niż 2 proc. Większe wydatki na obronność oznaczają mniejsze wydatki na inne priorytety. Ale od tego w dużej mierze może zależeć nasza przyszłość – powiedział.
– Teraz jesteśmy bezpieczni, ale nie będziemy bezpieczni za 4-5 lat. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy musieli kupić podręczniki do języka rosyjskiego lub wyjechać do Nowej Zelandii – dodał.
Przeczytaj również:
- Sondaż. PiS na czele. Kluczową rolę odegra jednak Konfederacja
- Tusk spotkał się z Zełenskim. Padła taka deklaracja: „Ukraina może na to liczyć”
- Poderwano polskie myśliwce. „Stan najwyższej gotowości”