Ta tragedia dotknęła środowisko studenckie w Bydgoszczy do żywego. Jednak prawda rozmija się z tym, co słyszymy. Studenci boją się mówić o zdarzeniu, władze uczelni starają się wypaść w jak najlepszym świetle, a Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego UTP w Bydgoszczy próbowała tuszować sprawę.
W nocy ze środy na czwartek na bydgoskim UTP doszło do tragedii, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Podczas studenckiej imprezy w łączniku między pomieszczeniami wybuchła panika. Uczestnicy wydarzenia zaczęli się wzajemnie tratować. Poszkodowanych zostało łącznie około 14 osób. Wielu uczestników straciło przytomność. Dwie osoby nie żyją, a dwie leżą w szpitalu.
Na miejscu zmarła 24-letnia dziewczyna. – Śmierć nastąpiła na skutek uduszenia, po unieruchomieniu klatki piersiowej. Z tego można wnioskować, że 24-latka była ściśnięta między innymi osobami i nie miała możliwości oddychania – poinformował zastępca prokuratora rejonowego Adam Lis. W sobotę w szpitalu zmarł 19-letni chłopak. Trafił tam w stanie krytycznym.
Czytaj także: Grduszak dla wMeritum.pl o tragedii na UTP: Nawet prokuratura będzie miała problem z wytypowaniem winnego
Uczelnia zapewnia, że zrobi wszystko by wyjaśnić tę sprawę, a śledztwo wszczęła już Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ. Jest ono prowadzone „pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, a także w związku ze spowodowaniem śmierci uczestnika zdarzenia”.
Policja ustaliła, że w imprezie brało udział około 1200 studentów. Jednak według naszych informacji było ponad 2000 ludzi. Nieoficjalnie padła nawet liczba 3 tysięcy sprzedanych biletów. Dodatkowo do środka wpuszczano również osoby spoza uczelni.
– Znajomi studenci z UTP boją się zeznawać, bowiem może to się wiązać z poważnymi konsekwencjami – mówi portalowi wMeritum.pl student Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, który pragnie zachować anonimowość. Obecność na imprezie studenta innego bydgoskiego uniwersytetu pokazuje, że nie była to impreza zamknięta.
Jeszcze w czwartek rano rektor UTP przekonywał, że ochrona działała sprawnie. Jednak na spotkaniu ze studentami, kilka godzin później, winą za tragedię obarczył służby zabezpieczające imprezę. Śledczy twierdzą też, że żadne dowody nie wskazują na to, że podczas zamieszania na studenckiej imprezie rozpylono gaz pieprzowy. Według oficjalnych informacji imprezę zabezpieczało 15 ochroniarzy i 40 osób wyznaczonych przez samorząd studencki. – Ludzi potraktowano gazem, nie było nawet 10 ochroniarzy – opowiada nasz rozmówca. – Drzwi były zamknięte pod łącznikiem i dopiero jak wybuchła panika, to otworzyli po jakimś czasie.
Jak się dowiedzieliśmy zamknięte było również wyjście ewakuacyjne, co uniemożliwiało szybkie opuszczenie niebezpiecznego łącznika.
Impreza była zgłoszona jako zamknięta, co wiązało się z mniej restrykcyjnymi warunkami bezpieczeństwa. Według relacji uczestniczki feralnej zabawy samorząd studencki był na miejscu i jego członkowie zdawali sobie sprawę z ilości osób uczestniczących w wydarzeniu. – Zamiast ograniczyć wpuszczanie wciskał ich dalej żeby była super imprezka – mówi nam.
Jak się okazuje Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego UTP w Bydgoszczy, która była organizatorem wydarzenia, próbowała sprawę zatuszować.
Na Facebooku dostępne było wydarzenie reklamujące „Start Party UTP”. Udział w nim potwierdziło 1000 osób, jednak zostało ono usunięte. Zanim jednak do tego doszło pojawiły się tam m.in. takie komentarze: „Ktoś za to beknie”, „Rano będzie afera na pół Polski”, „To było piekło. Współczuje osobom, które były reanimowane”. Więcej znajdą Państwo pod TYM linkiem. Na portalu społecznościowym powstał również fanpage Cała prawda o tragedii na UTP, na którym trwa wymiana poglądów oraz informacji na temat wydarzeń z środowej nocy.
Redakcja portalu wMeritum.pl składa rodzinom ofiar najszczersze kondolencje