Coraz więcej negatywnych emocji rośnie przed miesięcznicą smoleńską, która odbędzie się 10 lipca. Wszystko przez zaplanowaną ponownie kontrmanifestację, w której ma wziąć udział były prezydent Lech Wałęsa.
Swoją obecność na kontrmanifestacji podczas miesięcznicy smoleńskiej Lech Wałęsa zapowiedział już kilka dni temu. Ma się tam pojawić również Władysław Frasyniuk, który ostatnim razem został widowiskowo „wyniesiony” z miejsca zdarzenia.
Wiele osób zastanawia się, czy obecność Lecha Wałęsy pozwoli kontrmanifestacji na bezkarne zachowanie. W rozmowie z Polskim Radiem bardzo jasną tę sprawę skomentował minister spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz Błaszczak. – Wszyscy są równi wobec prawa w Polsce. Bez względu na to, jak się nazywają. Nie ma przyzwolenia na łamanie prawa. Wałęsa chce odebrać prawo innym – powiedział.
Czytaj także: NASZ WYWIAD #4. Dariusz Szczotkowski: Nie powinienem był tak się odezwać do Korwin-Mikkego. Ludzie weryfikują swoje poglądy
Szef MSWiA dodał, że istotą blokady nie jest manifestacja poglądów, ale odebranie prawa innym. – Istotą tej blokady nie jest to, żeby przedstawić swoje poglądy. Istotą tej blokady, która organizowana jest przez stronników i bojówki totalnej opozycji, jest odebranie prawa innym do gromadzenia się, odebranie prawa do tego, aby swobodnie się modlić i wspominać tych, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku – powiedział.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka, powodem takich działań czy to Lecha Wałęsy czy innych protestujących jest to, że przez wiele lat czerpali oni korzyści z układu, jaki istniał w Polsce. – Jeśli dzieje się coś złego, to dlatego, że ludzie pokroju Wałęsy próbują odebrać prawo innym do gromadzenia się. Dlaczego tak robią? Ponieważ są sfrustrowani, bo to oni czerpali korzyści z układu, który przez lata istniał w Polsce – powiedział.