Viktor Orban w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt” zarzucił Unii Europejskiej, że czasami jej działania przypominają to, co dawniej robił Związek Sowiecki. Premier Węgier uważa, że Bruksela za bardzo ingeruje w wewnętrzne sprawy państw członkowskich.
Orban przypomniał, jak wyglądała sytuacja przed kilkudziesięciu laty. „Dawniej Komitet Centralny w Moskwie określał obowiązujące stanowisko ideologiczne. Ci, którzy się tego nie trzymali, byli poddawani presji” – przypomniał premier Węgier.
Czytaj także: Były reprezentant Polski spowodował wypadek po alkoholu
„Mechanizm praworządności, który chciała wprowadzić komisarz Vera Jourova, to podobny organ kontrolny, bez definicji prawnej, bez obiektywnych kryteriów.” – wskazuje Orban. „Kraje członkowskie mają być zmuszane do wdrażania określonej ideologicznie polityki pod groźbą sankcji finansowych” – dodał.
Polityk podkreślił, że z powodu zaszłości historycznych jego kraj jest wyjątkowo wyczulony na tego typu kwestie. „Węgry nie były co prawda częścią Związku Sowieckiego, ale częścią imperium sowieckiego. Podobnie jak Polska i Czechy. Wiemy, jak to jest, gdy decyzje nie są podejmowane w naszej stolicy” – powiedział Orban.
Orban krytycznie o ingerencji Brukseli
Premier Węgier stwierdził, że w unijnym mechanizmie sprawiedliwości nie chodzi o trójpodział władzy i niezależność sądownictwa. Orban zauważył, że nie chodzi o to, bo konstytucje poszczególnych państw gwarantują te kwestie jednoznacznie. „Prawdziwy spór z UE toczy się wokół polityki rodzinnej i migracyjnej, wokół kwestii kulturowych” – ocenił węgierski przywódca.
Czytaj także: Korwin-Mikke komentuje swój wypadek! „Dałem zarobić”
„Mamy całą masę dokumentów z Brukseli, które mówią na przykład, że przyjmowanie uchodźców to kwestia podlegająca pod mechanizm praworządności. Ale my nie chcemy migracji. Definicja (praworządności) jest zatem arbitralna. Jutro jej częścią będzie polityka rodzinna” – stwierdził Viktor Orban.
Źr. wPolityce.pl