W jednym z najciekawszych pojedynków 16. kolejki Orlen Ligi, zespół Impelu Wrocław pokonał u siebie MKS Dąbrowę Górniczą 3:1. Dzięki temu zwycięstwu, podopieczne Tore Aleksandersena zbliżyły się do ścisłej czołówki i powiększyły bezpośrednią przewagę nad ostatnimi rywalkami.
Pojedynek rozpoczął się od skutecznej gry MKS’u. Po niezwykle efektywnej grze ze strony Kaciaryny Zakrajewskiej, Dąbrowa prowadziła 3:1. W dalszej części nie udało jej się jednak sforsować dobrze ustawionego bloku wrocławianek i przewaga zespołu ze Śląska stopniała do jednego punktu. W kolejnych akcjach obie ekipy szły niejako „łeb w łeb”, jednak to gospodynie prowadziły na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Ta faza spotkania rozgrywająca Impelu bardzo różnorodnie obsługiwała swoje koleżanki – korzystała praktycznie ze wszystkich w ofensywie, czego efektem była pewna niefrasobliwość dąbrowianek w bloku. W drużynie trenera Aleksandersena skuteczne okazywały się Joanna Kaczor i Hana Cutura, czego efektem było utrzymane prowadzenie wrocławianek na drugiej przerwie technicznej (16:13). Dalsza część pierwszego seta – wydawało się, że sytuacja nie ulegnie już zmianie, gdyż gospodynie kontrolowały spotkanie czego dowodem był stan 21:17. Od tego momentu coś się jednak w ekipie Impelu zacięło. Najpierw Kaciaryna Zakrewsakaja przerwała serię rywalek, a następnie Katarzyna Konieczna zagrała blok-out i sprawa zwycięstwa w partii otwierającej była nierozstrzygnięta. Do końca seta gra toczyła się punkt za punkt, ale to drużyna z Dąbrowy Górniczej zachowała więcej zimnej krwi w ważnej końcówce i cieszyła się ze zwycięstwa (25:23).
Drugą partię asem serwisowym otworzyła Ozge Kirdar Cemberci. Do stanu 3:3 oba zespoły prezentowały wyrównany poziom, jednak później to Impel odskoczył swoim rywalkom, m.in. dzięki skutecznym akcją Hany Cutury czy Joanny Kaczor. W efekcie tego, na pierwszej przerwie technicznej wrocławianki osiągnęły czteropunktową przewagę (8:4). Po przerwie kapitalną zagrywką popisała się była zawodniczka zespołu Aleksandersena – Katarzyna Konieczna. Po chwili jednak, ta sama zawodniczka została zatrzymana przez świetnie ustawiony blok Moniki Ptak oraz Katarzyny Mroczkowskiej. W zasadzie był to jeden z ostatnich, jeżeli nie ostatni moment w tym spotkaniu, w którym dąbrowianki były w stanie nawiązać wyrównaną walkę z rywalkami. Na drugą przerwę techniczną ponownie gospodynie schodziły zadowolone – ich przewaga wzrosła do 5-ciu punktów (16:11). Końcówka drugiej partii to już bezapelacyjna dominacja wrocławianek – rywalki nie posiadały żadnych argumentów czysto siatkarskich, zaczęły odstawać praktycznie w każdym elemencie. W ostatniej akcji Monika Ptak ograła na siatce Dominikę Sobolską i było 25:16.
Czytaj także: Puchar Świata: kapitalny mecz Polaków! Amerykanie bez szans!
Wydawało się, że gospodynie zmobilizowane wysoką wygraną w ostatnim secie, równie pewne siebie wyjdą na kolejną partię. Jednak to Dąbrowa szybko osiągnęła trzypunktową przewagę. W kolejnych akcjach, w ekipie Tore Aleksandersena wszystko zaczęło jednak wracać na właściwy tor, a to co jego podopieczne wyprawiały w bloku, wprawiło w prawdziwe zakłopotanie drużynę przyjezdną. Impel nie zwalniał tempa, po błędzie Katarzyny Koniecznej było już 16:12 dla zespołu z Wrocławia. Końcówka trzeciej partii była niejako kopią poprzedniej. MKS Dąbrowa próbowała co prawda przeciwstawić się świetnie dysponowanym w tym dniu gospodynią, jednak efektów strice sportowych widać nie było. Destruktywną „kropkę nad i” postawiła Eleonora Dziękiewicz – była reprezentantka Polski, posłała na zagrywce piłkę w aut i set zakończył się jeszcze bardziej zdecydowanym zwycięstwem Impelu, jak w partii poprzedniej (25:15).
Czwartego seta udanie rozpoczęła Magdalena Gryka, blokując Kaciarynę Zakrewskają. Niewiele później, ta druga dostała piłkę w ataku, ale swoich statystyk indywidualnych niestety nie poprawiła, atakując daleko za linię końcową. Przy stanie 5:2 dla Impelu, Hana Cutura, podobnie jak w końcówce poprzedniej partii, popisała się asem na zagrywce, dzięki czemu przewaga wrocławianek ponownie zaczęła wyraźnie wzrastać. Do pierwszej przerwy technicznej niewiele się zmieniło – po ataku Joanny Kaczor piłka zahaczyła o dłonie jednej z rywalek i było 8:5. Dalsza część tej partii również należała do zespołu ze stolicy Dolnego Śląska. Po raz kolejny zawodniczki trenera Aleksandersena zaprezentowały się świetnie w bloku, a niewymuszone błędy rywalek jeszcze bardziej ułatwiały im drogę do zwycięstwa. W zasadzie nie był to jedyny element, o którym można się w kontekście Impelu wypowiadać w samych superlatywach. Przykładem i niejako dowodem na to była Magdalena Gryka i jej as serwisowy, którym wręcz ucelowała sobie Tamarę Kaliszuk. Na drugiej przerwie technicznej kibice z Wrocławia zgromadzeni w Hali Orbita mogli się cieszyć z prowadzenia swoich ulubienic 16:9. W kolejnych akcjach oba zespoły wydawały się być już dosyć zmęczone, popełniały dość sporo błędów własnych jednak przewaga zgromadzona dotychczas przez gospodynie, pozwoliła im spokojnie doprowadzić pojedynek do końca. Dąbrowianki poza pierwszą partią nie miały niestety w tym pojedynku nic do zaoferowania kibicom. Końcowy, niezwykle pokazowy atak Moniki Ptak, był swoistą wisienką na torcie. Impel Wrocław pokonał po raz kolejny Tauron Banimex, tym razem 25:18, a w całym spotkaniu 3:1
Impel Wrocław – Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza 3:1 (23:25, 25:16, 25:16, 25:18)
Impel: Mroczkowska (8), Ptak (11), Kąkolewska (13), Cutura (14), Gryka (7), Kaczor (20), Sawicka (libero) oraz Kwiatkowska, Grejman (libero), Topic i Hagglund (1)
MKS: Konieczna (16), Dziękiewicz (4), Mancuso (7), Zakrewskaja (16), Cemberci (1), Sobolska (7), Strasz (libero) oraz Piekarczyk, Kaliszuk (1), Staniucha-Szczurek (3) i Urban (libero)
MVP spotkania: Magdalena Gryka
źródło: inf. własna/sportowefakty.pl
fot. wikimedia