Maja Ostaszewska to zdecydowana przeciwniczka zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Nic dziwnego, że aktorka pojawia się na protestach ws. aborcji. W rozmowie Onetem opowiedziała o przykrym zdarzeniu, którego była świadkiem na piątkowej manifestacji.
-Ta demonstracja była pokojowa. W niej jest dużo radości przez to młode pokolenie, którym ja osobiście jestem zachwycona – relacjonuje Maja Ostaszewska w rozmowie z Onetem.
Aktorka pojawiła się w piątek na wielkim proteście przeciwników orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie. Jak przekonuje, wśród uczestników dostrzega nie tylko złość. – Emanacją ich emocji jest nie tylko siła złości, takiej słusznej złości, która jest motorem do działania, ale też poczucie humoru, dlatego tam jest często wiele radości – zauważyła.
Ostaszewska: Antifa ruszyła ze sporą grupą protestujących…
Zdaniem Ostaszewskiej protestujący nie boją się Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS, podobnie jak inni politycy formacji rządzącej, jest tu obiektem żartów.
Ostaszewska zdradziła, że choć manifestacja miała pokojowy charakter, to była świadkiem niebezpiecznych wydarzeń. – W pewnym momencie na nas idących pokojowo w tej manifestacji, w której były kobiety, ale też wiele rodzin z dziećmi, po prostu nagle zaczęły lecieć w naszym kierunku petardy, gaz łzawiący – relacjonuje.
– Petardy spadły dwa metry od nas, gaz czuliśmy, że mieliśmy załzawione oczy, ale nie byliśmy tak blisko tych wydarzeń – dodała. Jednocześnie pochwaliła bojówki skrajnej lewicy. – Antifa ruszyła ze sporą grupą protestujących, aby odeprzeć ten atak. Brawo za tą ochronę innych i odparcie tego ataku – powiedziała.
Źródło: Onet Rano