Vardar Skopje, najlepszy zespół poprzedniej edycji VELUX EHF Ligi Mistrzów, jeszcze nigdy nie zdobył ORLEN Areny. – Liczymy na to, że nasza hala znów będzie wrzała. Takiego dopingu nasi zawodnicy potrzebują jak powietrza – mówił na konferencji prasowej po meczu ligowym z Pogonią Szeczecin Piotr Przybecki.
Los tak chciał. Swoje zmagania w Lidze Mistrzów szczypiorniści ORLEN Wisły Płock muszą zacząć z najwyższego obecnie pułapu. Już w pierwszej kolejce muszą zmierzyć się z piekielnie mocnym obrońcą trofeum. – Jesteśmy świadomi jak dużo atutów ma Vardar – przyznaje szkoleniowiec Nafciarzy. – Choćby bramkarz Arpad Sterbik jest w stanie zatrzymać każdy zespół na świecie. Ale my o tym nie rozmawiamy, bo wszyscy to wiedzą. Nasze podstawowe zadanie – znaleźć sposób, jak im te atuty we własnej hali odebrać.
Kluczem do sukcesu może być bardziej niż uważna gra w obronie. – Zagraża nam cały tył. Rozwinął się Vuko Borozan, w miejsce Alexa Dujshebaeva wszedł Dainis Kristopans. To są ludzie, którzy potrafią zdobywać bramki z dziesiątego metra. Ryzyko podwyższenia pod nich z kolei takie, że na kole zostają silni i bardzo doświadczeni gracze. Na środku być może zabraknie Luki Cindricia, ale w ostatnich meczach Igor Karacić prowadził ich grę i dużej różnicy w jakości nie widziałem – wyliczał Przybecki. – Musimy zagrać agresywnie w obronie i zdobywać te tzw. łatwiejsze bramki z kontrataków, żeby mieć w tym meczu szansę na zwycięstwo. Obrona będzie musiała pomóc naszym bramkarzom wprowadzić się w odpowiedni rytm.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Zatrzymanie Vadaru na pewno nie będzie zadaniem łatwym. W ostatnim Final Four Ligi Mistrzów ta sztuka nie udała się FC Barcelonie Lassa oraz Paris Saint-Germain. Niemniej ORLEN Arena nie jest przyjaznym miejscem dla podopiecznych Raula Gonzaleza. W sezonie 2014/2015 w TOP16 przegrali oni z Nafciarzami 26:32, a rok później na tym samym etapie rozgrywek padł remis 30:30. Jednak w niedzielę na boisko nie wyjdą statystyki, tylko dwa zespoły, które stają na początku ekstremalnie trudnych rozgrywek. – Bo jakby statystyki grały, bylibyśmy pewni dobrego wyniku – zartówał trener i już poważniej dodał – W zeszłym sezonie Vardar pokazał, na co ich stać, ale… Ich też można ugryźć. Nie możemy się już doczekać tego pojedynku. Będziemy się starali wykorzystać nasze możliwości. Do tego fajnie byłoby, gdyby nasza hala ponownie zawrzała, bo zawodnicy potrzebują tego jak powietrza. Oni potrzebują wsparcia kibiców.