Zaledwie kilka dni po tragicznym w wypadku, do którego doszło na Słowacji, media informują o kolejnym polskim kierowcy, który stwarzał zagrożenie na drodze. Tym razem słowacka policja zamieściła na Facebooku post, w którym pokazuje, jak pirat drogowy z Polski pędzi z prędkością prawie 200 km na godzinę. Kierowca został zatrzymany i ukarany.
Po tragicznym wypadku z udziałem Polaków słowacka policja zaostrzyła kontrole drogowe. Szczególnie zwracała uwagę na kierowców z naszego kraju. Jak się okazało – nie bezpodstawnie.
W poniedziałek słowacka policja opublikowała na Facebooku film z wideorejestratora. Nieoznakowany patrol drogówki zauważył w niedzielę na autostradzie D1, prowadzącej z Żyliny do Bratysławy, pojazd, który znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość.
Pierwszy pomiar prędkości wykazał, że kierowca z Polski pędził 163 km/godz. Potem kierowca przyspieszył do 175 km/godz. Tuż przed zatrzymaniem przez policję miał na liczniku 181 km/godz.
Czytaj także: Tragedia na Słowacji. Wypadek z udziałem luksusowych aut z Polski. Zginął ojciec rodziny [WIDEO]
„Kolejny pirat drogowy z Polski” – tak policjanci ze Słowacji skomentowali opublikowany materiał.
ĎALŠÍ CESTNÝ PIRÁT Z POĽSKAHliadka spozorovala vozidlo na diaľnici D1 pred obmedzením v k. ú. Ladce, pričom ich…
Opublikowany przez Polícia Slovenskej republiky Poniedziałek, 8 października 2018
Pirat drogowy z Polski ukarany mandatem
Polak, który przekroczył prędkość na słowackiej autostradzie, został ukarany mandatem. Policja poinformowała również, że po tragicznym wypadku, którzy spowodowali Polacy, władze zastanawiają się nad zaostrzeniem przepisów i kar dla niebezpiecznych kierowców.
Wypadek na Słowacji
Tragiczny wypadek na Słowacji miał miejsce w niedzielę w okolicy miasta Dolny Kubin. Polacy ścigali się porsche, ferrari i mercedesem lewym pasem, mimo ciągłej linii. Nie zwracali uwagi na znaki i oznaczenia.
Przy wyprzedzaniu „na trzeciego” rozpędzone porsche uderzyło czołowo w jadącą z naprzeciwka skodę fabię. 57-letni Słowak, kierowca skody, który jechał razem z rodziną, zmarł na miejscu. Ciężko ranna została jego 50-letnia żona i 21-letni syn. Zostali oni przetransportowani do szpitala.