Do niecodziennej sytuacji doszło w Częstochowie podczas meczu miejscowego AZS-u z PGE Skrą Bełchatów. Podczas rozgrywania pierwszego seta włączył się alarm przeciwpożarowy, przez co trzeba było przerwać spotkanie i ewakuować wszystkich ludzi. Na szczęście był to fałszywy alarm, a starcie dokończono.
Historyczna rzecz nie pomogła gospodarzom
Częstochowianie wiedzieli, że w pojedynku z mistrzem Polski będzie niezwykle ciężko urwać choćby seta, dlatego od samego początku byli bardzo skoncentrowani na swojej pracy, lecz nie przynosiło to zamierzonych efektów (4:6). Skra czując swoją przewagę, troszkę spuściła z tonu, co od razu znalazło odzwierciedlenie w wyniku (12:11). AZS nie zamierzał poprzestawać, jeszcze podkręcając obroty, dzięki czemu nieoczekiwanie zgromadzili on solidną zaliczkę (19:16).
Czytaj także: PlusLiga: Hit kolejki dla Trefla!
Mocno rozgrzane ekipy od gry oderwał jednak alarm, gdyż pojawiło się zagrożenie pożarowe. Natychmiastowo rozpoczęto ewakuację kibiców, a pod halę zajechały dwa wozy strażackie. Okazało się, że alarm był fałszywy. Całe zamieszanie najprawdopodobniej spowodowane było uszkodzeniem jednej z czujek przeciwpożarowych. Jest to pierwszy taki przypadek w historii PlusLigi. Na szczęście mecz został wznowiony o godzinie 18.35.
Długa przerwa bardzo źle wpłynęła na gospodarzy, którzy bardzo szybko roztrwonili przewagę (21:21). W samej końcówce wyszło ogromne doświadczenie bełchatowian, którzy objęli prowadzenie w meczu (23:25).
Rozpędzeni goście coraz bardziej zaczęli dominować na parkiecie (4:6). Akademicy z każdą piłką tracili wiarę w siebie, z czego skrzętnie korzystali rywale (9:13). Kolejne akcje nie przynosiły zmiany rezultatu, a podopieczni Miguela Falasci pewnie zmierzali po tryumf w drugiej odłsonie (14:19). Mimo chęci siatkarze z pod Jasnej Góry ponownie musieli uznać wyższość uczestnika Ligi Mistrzów (20:25).
Pszczółki wciąż nie mogły być pewne wygranej, gdyż przeciwnicy jeszcze stawiali opór (7:5). Nie trwał on jednak długo, ponieważ żółto-czarni pomału wchodzili na optymalny poziom (12:12). Częstochowianie dzielnie się bronili, lecz po drugiej przerwie technicznej ich siły całkowicie opadły, przez co wystarczyła chwila, by mieli oni trzy „oczka” przewagi (18:21). Skra bardzo szybko dokończyła dzieła, zdobywając kolejne trzy punkty do tabeli (20:25).
AZS Częstochowa – PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
AZS Częstochowa: de Amo, Janeczek, Udrys, Kaczyński, Szymura, Marcyniak, Stańczak (libero) oraz Khilko, Napiórkowski i Buczek
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Marechal, Lisinac, Muzaj, Conte, Wrona, Piechocki (libero) oraz Tille (libero), Kłos, Włodarczyk i Brdjović
MVP: Maciej Muzaj
ZAKSA wraca do gry
Po fatalnym początku sezonu, kędzierzynianie pomału wracają na zwycięski szlak. Tym razem przyszło im się mierzyć z Effectorem Kielce. Mimo że gra podopiecznych Sebastiana Świderskiego była daleka od ideału, to jednak wystarczyła ona do zwycięstwa.
Effector Kielce – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (17:25, 27:25, 20:25, 19:25 )
Effector Kielce: Miseikis, Maćkowiak, Buchowski, Pająk, Bieniek, Penczew, Kaczmarek (libero) oraz Takvam, Staszewski, Janusz
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Zagumny, Gladyr, Kooy, Dijk, Ruciak, Kaźmierczak, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Rejno, Loh, Witczak
MVP: Paweł Zagumny
Watahę ciężko powstrzymać
Siatkarze prowadzeni przez Jacka Bednaruka są absolutną rewelacją rozgrywek, co udowadniają w każdym spotkaniu. Tym razem o ich sile boleśnie przekonał się beniaminek z Będzina, który dzielnie walczył, ale ostatecznie zdołał ugrać zaledwie jedną partię.
AZS Politechnika Warszawska – MKS Banimex Będzin 3:1 (25:14, 16:25, 27:25, 25:20)
AZS Politechnika Warszawska: Lipiński, Depowski, Lemański, Filip, Śliwka, Sacharewicz, Olenderek (libero) oraz Radmoski, Bieńkowski, Mordyl
MKS Banimex Będzin: Hebda, Kowalski, Hunek, Gaca, Hunek, Mierzejewski (libero) Tomczyk oraz Żuk, Warda
MVP: Michał Filip