W niedziele odbyły się kolejne dwa spotkania PlusLigi. Szczególnie ciekawiła postawa LOTOS-u Trefla Gdańsk. Drużyna, która stawiana jest do roli czarnego, wygrała z Indykpolem AZS Olsztyn. W drugim starciu Cerrad Czarni Radom nie dali szans Effectorowi Kielce.
Dobry początek, ale z przestojami
Dla włodarzy klubu z Gdańska ten sezon to najwyższy czas, by przełożyć czyny na zamiary. W poprzednich latach Trefl potrafił złożyć bardzo ciekawy skład, ale gdy przychodziło do gry, gdzieś to się rozsypywało. Początek starcia z Olsztynianami dawał kibicom nadzieje, że tym razem będzie lepiej (7:4). Gospodarze grali pewnie, dzięki czemu ich przewaga nie topniała, a wręcz przeciwnie (14:8). Gdy na tablicy pojawił się wynik 20:13, nikt już nie miał wątpliwości, kto wygra pierwszego seta. Po błędzie Macieja Dobrowolskiego stan meczu wyniósł 1:0 (25:20).
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Goście nie zamierzali opuszczać głów, dlatego rozpoczęli oni drugą odsłonę od mocnego uderzenia (2:6). Gra LOTOS-u kompletnie się posypała, z czego skrzętnie korzystali podopieczni Krzysztofa Stelmacha (5:12). U gdańszczan pogłębiał się kryzys, przez co i wynik nie napawał optymizmem (10:20). Olsztynianie będąc na fali, szybko doprowadzili do wyrównania, stawiając potrójny blok (15:25).
Po krótkiej przerwie gra toczyła się pod lekkim dyktando Trefla, ale można powiedzieć, ze doszło do ustabilizowania (8:6). Fani obu ekip nie mogli pasjonować się wyrównanym widowiskiem, gdyż siatkarze Andrei Anastasiego bardzo szybko wyrobiły sobie zaliczkę (14:10). Zawodnicy Indykpolu znów przestali pokazywać swoją dobrą siatkówkę, przez co ich strata była coraz większa (19:13). Gospodarze bardzo szybko wygrali partię, a kropkę nad „i” postawił Mateusz Mika, wbijając piłkę po prostej (25:14).
Na starcie czwartej odsłony rozpędzeni gracze z Gdańska sprowadzili obie drużyny na przerwę techniczną (8:5). Po powrocie na parkiet olsztynianie nie byli w stanie zbliżyć się do rywala (12:7). Gdy wydawało się, że w tym spotkaniu nie dojdzie do wielkich emocji (17:11), goście nagle odpalili, dzięki czemu złapali kontakt z przeciwnikiem (18:17). Nie potrafili oni jednak przegonić Trefla, który mimo problemów, doprowadził seta do końca (25:23).
LOTOS Trefl Gdańsk – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:20, 15:25, 25:14, 25:23)
Lotos Trefl Gdańsk: Grzyb, Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Mika, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Stępień, Schulz, Stolc.
Indykpol AZS Olsztyn: Zniszczoł, Szymański, Zatko, Hain, Ogurczak, Cabral, Potera (libero) oraz Dobrowolski, Adamajtis, Łuka
MVP: Wojciech Grzyb
Dobry start to podstawa
Mimo wszystko to goście byli minimalnymi faworytami tego spotkania, ale mimo to początek mógł lekko dziwić (4:8). Kielczanie nie potrafili wrócić do wyrównania (8:13). Zespół z Radomia poczynał sobie bardzo pewnie na parkiecie, dzięki czemu zwiększali oni swoją dominację (10:17). Gospodarze nie mieli argumentów na przeciwstawienie się rywalom, dlatego gładko przegrali seta 16:25.
Początek drugiej partii wyglądał niemal identycznie jak poprzednia (4:8). Siatkarze Cerradu ponownie utrzymywali wypracowaną przewagę (8:12). Mimo że kielczanie chcieli powrócić do gry, to jednak ich rywale grali bardzo mądrze, przez co strata wciąż się nie zmniejszała (15:18). Do samego końca walka toczyła się punkt za punkt, która premiowała podopiecznych Roberta Prygla (22:25).
Gospodarze po powrocie na parkiet pokazali, że początki nie są ich mocną stroną (4:7). Kolejne piłki były niemal odzwierciedleniem dwóch poprzednich odsłon (8:12). W końcu siatkarze z Kielc wzięli się w garść i ruszyli do ataku, niwelując prawie całą stratę (17:18). Goście pozwolili się wystrzelać rywalom, po czym ponownie zaatakowali. Ich rywalom zabrakło już sił w końcówce, dlatego set zakończył się wynikiem 21:25, a całe spotkanie 0:3.
Effector Kielce – Cerrad Czarni Radom 0:3 (16:25, 22:25, 21:25)
Effector Kielce: Jungiewicz, Maćkowiak, Staszewski, Pająk, Bieniek, Penczew, Kaczmarek (libero) oraz Buchowski, Krzysiek Janusz,
Cerrad Czarni Radom: Bołądź, Pliński, Żaliński, Grzechnik, Westphal, Kampa, Kowalski (libero) oraz Kędzierski
MVP: Wojciech Żaliński
Źródło: inf. własna/sportowefakty.pl
Fot.: wikimedia