W ostatniej kolejce rundy zasadniczej PlusLigi PGE Skra Bełchatów podejmowała Asseco Resovie Rzeszów. Spotkanie miało być hitem ligi, a tymczasem było to jednostronne widowisko. Na szczęście w innych spotkaniach kibice mogli doświadczyć nieco więcej emocji.
Nie o takim hicie marzyli kibice…
Na długo przez pierwszym gwizdkiem mówiło się o tym spotkaniu. Rangi wydarzeniu nadawał fakt, że wszystko odbyło się w Atlas Arenie w Łodzi, dzięki czemu został pobity rekord kibiców na meczu PlusLigi. Szkoda tylko, że zawiedli główni aktorzy spektaklu.
Czytaj także: PlusLiga: Lotos wziąż niepokonany!
Początek nie zapowiadał tak jednostronnego widowiska (4;5). Resovia grała jak należy, co powodowało, że bełchatowianie nie mogli być pewni wyniku (14:12). Przełomowym momentem seta była druga przerwa techniczna, po której Skra uzyskała bezpieczną przewagę (19:15). Asseco nie potrafiło już się podnieść, przez co musieli odrabiać straty (25:19).
Rozdrażnieni podopieczni Andrzeja Kowala chcieli od startu drugiej odsłony wywalczyć sobie korzystny rezultat. Ich rywale skutecznie jednak udaremniali te próby (4:3). Pszczółki poczekały na dogodny moment i wbiły siatkarskie żądło w przeciwnika (12:9). Rzeszowianie nie zamierzali odpuszczać, łapiąc kontakt z rywalem (17:16). Mistrzowie Polski w porę się otrząsnęli, ponownie budując zaliczkę (19:16), która doprowadziła ich do podwyższenia prowadzenia (25:20).
Po krótkiej przerwie obraz gry nie ulegał zmianie (5:4). Gracze prowadzeni przez Miguela Falasce całkowicie kontrolowali starcie, deklasując Sovie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła (10:5). Trener Kowal popadał we Frustracje, gdy widział poczynania swoich zawodników (17:11). Jego złość nic jednak nie wniosła, a bełchatowianie pewnie wygrali kolejną partię (25:20), a w konsekwencji cały pojedynek.
PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:19, 25:20, 25:20)
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Wrona, Conte, Wlazły, Kłos, Winiarski, Tille (libero) oraz Marechal, Brdjović, Włodarczyk
Asseco Resovia Rzeszów: Drzyzga, Nowakowski, Penczew, Schoeps, Holmes, Buszek, Ignaczak (libero) oraz Ivović, Konarski, Tichacek, Dryja, Lotman
MVP: Nicolas Uriarte
Pozostałe spotkania:
Beniaminek powalczył
Ostatnio zarówno Cuprum Lubin, jak i Jastrzębski Węgiel byli na fali wznoszącej. Lubinianie upatrywali swojej szansy we własnej hali. Na początku wydawało się, że może dojść do niespodzianki, lecz ostatecznie Pomarańczowi uspokoili grę, wywożąc z Lubina komplet punktów.
Cuprum Lubin – Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:22, 20:25, 23:25, 16:25)
Cuprum Lubin: Borovnjak, Trommel, Paszycki, Kadziewicz, Gromadowski, Łomacz, Rusek (libero) oraz Łapszyński, Gorzkiewicz, Romać, Michalski
Jastrzębski Węgiel: Łasko, Gierczyński, Pajenk, Masny, Bartman, Czarnowski, Wojtaszek (libero) oraz Kańczok, Popiwczak
MVP: Damian Wojtaszek
Akademicy na dnie…
Wydawało się, że nie ma dla Częstochowian lepszej okazji do przełamania. Grali u siebie, a na dodatek ich rywalem był Indykpol AZS, który spisuje się wyraźnie poniżej oczekiwań. Prawda była jednak zgoła inna. Gospodarze grali bardzo słabo, przez co nie ugrali oni nawet seta.
AZS Częstochowa – Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (14:25, 18:25, 23:25)
AZS Częstochowa: De Amo, Szymura, Przybyła, Janeczek, Udrys, Kaczyński, Stańczak (libero) oraz Napiórkowski, Khilko, Buczek, Marcyniak.
Indykpol AZS Olsztyn: Dobrowolski, Zajder, Łuka, Szymański, Cabral, Hain, Potera (libero) oraz Bednorz, Ogurcak.
MVP: Grzegorz Szymański
Źródło: inf. własna/sportowefakty.pl
Fot.: Patryk Głowacki/wmeritum.pl