Frank Magnitz, poseł Alternatywy dla Niemiec (AfD), został brutalnie pobity w centrum Bremy przez zamaskowanych napastników. Polityk wylądował ciężko ranny w szpitalu, a niemiecka policja nadal poszukuje sprawców. Politycy AfD odpowiedzialnością za atak obarczają przedstawicieli środowisk lewicowych.
Franka Magnitza zaatakowano w centrum Bremy, nieopodal ratusza, w którym odbywało się przyjęcie noworoczne. Polityk wyszedł z imprezy i już po chwili został skatowany przez trzech zamaskowanych napastników. Z relacji zamieszczonej na stronie AfD wynika, że mężczyźni mieli bić posła drewnianą pałką i skopali go.
„Uderzyli go drewnianą pałką w głowie. Gdy upadł nieprzytomny kopali go nadal. Jedynie dzięki odważnej interwencji robotnika budowlanego napastnicy nie zdołali dokończyć swojego dzieła, a Frank Magnitz uszedł z życiem” – czytamy w relacji.
Za atak odpowiadają bojówki lewicowe?
Politycy Alternatywy dla Niemiec uważają, że atak miał podłoże polityczne. Partia przypomina, że jej działacze byli już w przeszłości atakowani przez przedstawicieli środowiska lewicowego. „W najbliższych dniach będziemy uważnie śledzić reakcje polityków z innych partii. Nie tylko lewica, ale także SPD i Zieloni popierają Antifę i jej ataki. Czy tego chcą inne siły polityczne?” – czytamy w oświadczeniu partii.
Atak na polityka niemieckiej opozycji skomentował korespondent TVP Cezary Gmyz. Dziennikarz zwrócił uwagę na poziom agresji w niemieckiej polityce. „Poseł AfD do Bundestagu skatowany przez lewicowych bojówkarzy. Kiedy mówię, że poziom agresji politycznej w Niemczech jest wyższy niż w Polsce spotykam się niedowierzaniem” – napisał Gmyz.
Na niemieckiej scenie politycznej AfD uchodzi za skrajną prawicę. Politycy tej partii często wygłaszają ostre poglądy na temat imigrantów i Unii Europejskiej, stając się głównymi wrogami niemieckich środowisk skrajnej lewicy.
Źródło: Facebook, Twitter, wp.pl