Wyciekły pierwsze szczegóły tragedii, do jakiej doszło w lesie w okolicy Staszowa. W sobotę znaleziono tam zwłoki kobiety i mężczyzny, którzy poszli na grzyby i zaginęli. Śledczy czekają jeszcze na pozostałe ekspertyzy, ale już mają mocną teorię.
W piątek późnym wieczorem mieszkająca w Staszowie w województwie świętokrzyskim 33-letnia kobieta zgłosiła na policję zaginięcie jej rodziców. 60-letni ojciec i 55-letnia matka ok. godz. 14 poszli na grzyby w rejon golejowskiego lasu, na obrzeżach Staszowa. Niedługo później policjanci znaleźli zwłoki zaginionego małżeństwa.
Teraz radio RMF FM dotarło do pierwszych ustaleń śledczych. Wynika z nich, że zwłoki 55-letniej kobiety znaleziono w zaparkowanym w lesie samochodzie. Na jej szyi stwierdzono obrażenia.
Czytaj także: Polak zatrzymany w Holandii. Policjanci przeżyli szok gdy zajrzeli do bagażnika
Około 50 metrów dalej funkcjonariusze znaleźli ciało 60-letniego mężczyzny, które wisiało na drzewie.
Szef prokuratury w Staszowie Piotr Okarski powiedział RMF FM, że śledczy biorą pod uwagę kilka wersji wydarzeń. Przyznał jednak, że ta mówiąca o rozszerzonym samobójstwie wydaje się być bardzo prawdopodobna. Prokurator potwierdził, że w kieszeni 60-latka znaleziono list pożegnalny.
Źr. RMF FM