Rodrigo Duterte, prezydent Filipin szokuje nie po raz pierwszy. Podczas spotkania z przedsiębiorcami potwierdził wcześniejsze spekulacje przyznając, że osobiście brał udział w zabijaniu przestępców.
Przed objęciem prezydentury Filipin, Duterte przez 20 lat był burmistrzem miasta Davao. Już wtedy zasłynął ze zdecydowanej walki z przestępczością. Niejednokrotnie był oskarżany o wysyłanie na ulice miasta szwadronów śmierci, które zabijały domniemanych przestępców bez wyroków sądów.
W mediach spekulowano o tym, że Duterte sam również miał brać udział w tego typu patrolach. Prezydent początkowo nie potwierdzał, ale teraz przyznał, że własnoręcznie na ulicach zabijał przestępców. – W Davao robiłem to osobiście. Chciałem pokazać policjantom, że skoro ja mogę, to oni też – wyznał.
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
–Jeździłem po ulicach Davao na motocyklu, patrolowałem ulice, ale też szukałem problemów. Tak naprawdę szukałem konfrontacji, żebym mógł kogoś zabić – wspominał. Te słowa potwierdziły doniesienia o jego nieoficjalnej wypowiedzi z ubiegłego roku. Wtedy Duterte miał się chwalić, że własnoręcznie zabił trzech podejrzanych o porwanie i gwałt w Davao.
Prezydent Duterte zasłynął w skali międzynarodowej wulgarnymi słowami pod adresem prezydenta USA. Określił Obamę mianem „sk…syna”. Innym razem porównywał siebie do Hitlera, a filipińskich narkomanów do Żydów. Twierdził, że byłby szczęśliwy, gdyby sprawę rozwiązano w ten sam sposób.
Źródło: tvp.info
Fot.: Commons Wikimedia/PCOO