Stanisław Ozimina, były śledczy z Wrocławia, który zdecydował o zatrzymaniu Tomasza Komendy, porozmawiał z portalem wp.pl. W trakcie rozmowy przyznał, że nie poczuwa się do winy.
Stanisław Ozimina nakaz aresztowania Tomasza Komendy podpisał w 2000 roku. Przejąłem tę sprawę w stanie, gdy nie było żadnych perspektyw na ujęcie kogokolwiek. Z czasem wpłynęły dwie opinii dotyczące włosów i czapki oraz śladów zębów na zwłokach dziewczyny. Wskazywały one może nie jednoznacznie, ale z wysokim prawdopodobieństwem na Tomasza Komendę – mówi.
Ozimina podkreśla, że podjął decyzję na podstawie opinii wstępnej, z której wynikało, iż ślady zębów na ciele ofiary należą do Tomasza Komendy lub innej osoby, która ma „zbieżny układ i zniekształcenia zębów”. Prokurator twierdzi, że to przesądziło o zatrzymaniu mężczyzny i dodaje, że w trakcie pierwszego przesłuchania oskarżonego, ten przyznał się do winy.
Czytaj także: Wstrząsające wyznanie Tomasza Komendy. \"Myślałem, że w kryminale mnie zabiją\
W dalszej części rozmowy prokurator przyznaje, że… nie było bezpośrednich dowodów na to, iż za sprawą zabójstwa stoi Tomasz Komenda. Były tylko opinie biegłych. Ale nie jestem samobójcą. Podjąłem decyzję o zatrzymaniu Tomasza Komendy, bo znałem materiał dowodowy. Dzisiaj podjąłbym taką samą decyzję – oświadczył.
Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18. Przeżył tam prawdziwe piekło.
Z takimi paragrafami jak ja miałem, to myślałem, że mnie zabiją w kryminale. Przetrwałem dzięki rodzinie. Dawali mi wsparcie, i na tamtą chwilę, to było dla mnie najważniejsze. Miałem próby samobójcze. Już wisiałem, tylko mnie współosadzeni odcięli. Najwidoczniej miałem żyć, żebym doczekał tej chwili – powiedział w rozmowie z dziennikarzami programu „Uwaga” emitowanego na antenie telewizji TVN.
Czytaj także: Wstrząsające wyznanie Tomasza Komendy. „Myślałem, że w kryminale mnie zabiją”
źródło: wp.pl