Reprezentacja Polski odniosła szóste zwycięstwo w tegorocznej edycji Pucharu Świata. W środę Polacy, mimo straty seta, pewnie pokonali kadrę Kanady.
Seria zwycięstw trwa!
Na samym początku spotkania nie było widać różnicy pomiędzy drużynami. Oba zespoły wymieniały ciosy, spokojnie wchodząc w mecz. Niespodziewanie to Kanadyjczycy zamierzali pierwsi zaatakować, głównie za sprawą dobrej gry Stevena Marshalla (5:7). Po przerwie technicznej wydawało się, że Polacy już ze spokojem rozpoczną budowę przewagi, gdyż zdobyli oni cztery punkty z rzędu (10:8). Nasi oponenci jednak nie zamierzali odpuszczać, bardzo szybko doprowadzając do remisu, a nawet ponownie wyszli na prowadzenie, choć stało się to głównie za sprawą błędów po naszej stronie (11:13). Znów bardzo dobrze podziałała na „biało-czerwonych” przerwa techniczna, gdyż doprowadzili oni do wyrównania (16:16). Po chwili doszło do szarpanej gry, gdzie raz jedni, a raz drudzy zdobywali po kilka punktów z rzędu. W samej końcówce Kanadyjczycy jeszcze powiększyli swoje prowadzenie (20:23), na co zareagował Stephane Antiga, prosząc o czas. W niczym to jednak nie pomogło, co oznaczało, że to Kanada objęła prowadzenie (23:25).
Czytaj także: LŚ: Horror dla Polski!
Podrażnieni podopieczni Antigi od startu drugiej odsłony zamierzali całkowicie zdominować oponentów, szybko wypracowując sobie przewagę (5:1). Glenn Hoag szybko poprosił o przerwę dla swych graczy, lecz nie pomogła ona jego siatkarzom, którzy na pierwszej przerwie technicznej tracili już pięć punktów. Po powrocie na parkiet „Orły” kontynuowały świetną serię, deklasując swoich oponentów (13:4). Zawodnicy z Ameryki Północnej byli kompletnie rozbici, przez co w żaden sposób nie zabierali się oni nawet za niwelowanie strat (19:8). Wystarczyła chwila, by Polacy błyskawicznie zakończyli seta, doprowadzając do wyrównania stanu meczu (25:15).
Krótka przerwa pozytywnie wpłynęła na siatkarzy z Kanady, którzy wrócili do swojej dobrej dyspozycji. Polscy reprezentanci byli jakby lekko rozkojarzeni, dlatego musieli oni niwelować lekką stratę (4:6). Na szczęście szybko zdobyliśmy dwa punkty z rzędu, dzięki czemu na tablicy wyników ponownie widniał remis (7:7). Mimo problemów z dokładnością zagrań, Polacy byli w stanie utrzymywać się bardzo blisko swoich rywali. Co mogło martwić, to lekki spadek skuteczności w ataku u Bartosza Kurka. Na szczęście i Kanadyjczycy popełniali bardzo proste błędy, a as serwisowy Mateusza Bieńka sprawił, że wróciliśmy na prowadzenie. Po chwili dobrym atakiem popisał się Rafał Buszek i po raz kolejny w tym meczu Glenn Hoag poprosił o czas (14:12). Te dwie akcje diametralnie zmieniły obraz gry w tym secie, gdyż naszym siatkarzom zaczęło wychodzić dosłownie wszystko, natomiast rywale zastygli w jednym ustawieniu (17:12). Na duże słowa uznania zasługiwała gra naszych środkowych, a szczególnie Piotra Nowakowskiego, który kończył niemalże wszystkie swoje ataki. Był to niewątpliwie jeden z głównych powodów zdobycia przez nas kolejnego seta (25:19).
„Biało-czerwoni” zaczęli czwartą odsłonę zdecydowanie za bardzo rozluźnieni, przez co zaczęli oni popełniać sporo niewymuszonych błędów. Takie wyciąganie ręki chcieli wykorzystać siatkarze z Kanady, budując powoli solidną „zaliczkę” (5:8). Po przerwie technicznej wszystko jednak wróciło do normy, a polscy gracze zdobyli pięć punktów z rzędu, zmuszając Hoaga do wzięcia przerwy. Po powrocie na parkiet nasi siatkarze wciąż kontynuowali dobrą grę, pewnie krocząc po kolejne trzy punkty (13:9). Przez chwilę wydawało się, że Kanadyjczycy będą jeszcze w stanie powalczyć o korzystny rezultat w tym secie, gdyż ich strata stopniała do dwóch punktów, a nasi siatkarze mieli problem wbić się w „pomarańczowe” (17:15). Ostatecznie jednak Polacy szybko się otrząsnęli, powracając do swojej przewagi i w ostateczności kończąc spotkanie (25:19).
Polska – Kanada 3:1 (23:25, 25:15, 25:19, 25:19)
MVP: Bartosz Kurek