Piotr Kamieniecki, dziennikarz serwisu legia.net, który na co dzień przebywa bardzo blisko zespołu Legii Warszawa, opisał kulisy zwolnienia Ricardo Sa Pinto. Zgodnie z tym, co relacjonuje, rozmowy musiały mieć burzliwy przebieg.
Wczoraj media obiegła informacja dotycząca zwolnienia przez prezesa Legii Warszawa trenera zespołu Ricardo Sa Pinto. Początkowo wydawało się, iż to żart z okazji Prima Aprillis, jednak w programie „Sekcja piłkarska” Dariusz Mioduski potwierdził, że Portugalczyk faktycznie stracił pracę.
„Zawsze to są trudne decyzje. Dla nas zawsze najważniejsze są trofea. W momencie, gdy zrozumieliśmy, że nasze szanse na zdobycie mistrzostwa Polski się zmniejszają, to podjęliśmy decyzję, że trzeba coś zmienić, bo nasze cele i strategia są niezmienne. To co się zmienia, to środki, w jakie go osiągamy” – powiedział włodarz klubu ze stolicy Polski.
Mioduski pytany był też o to, w jakiej atmosferze rozstał się z Ricardo Sa Pinto. Dziennikarze chcieli dowiedzieć się, czy rozmowy przebiegały w nerwowej atmosferze, ponieważ Portugalczyk znany jest z porywczego charakteru. „Nie było rzucania krzesełkami” – powiedział Dariusz Mioduski.
Czytaj także: Prezes Legii ujawnił kulisy zwolnienia Ricardo Sa Pinto
Dziennikarz opisał kulisy zwolnienia Ricardo Sa Pinto
Głos ws. zwolnienia portugalskiego trenera zabrał też Piotr Kamieniecki, dziennikarz serwisu legia.net. Na co dzień przebywa on bardzo blisko zespołu, przychodzi na treningi i – pisząc wprost – „wie, co w trawie piszczy”.
Zaraz po zwolnieniu Sa Pinto Kamieniecki zamieścił na Twitterze wpis, z którego wynika, iż Portugalczyk po zakończeniu rozmów z Mioduskim był wściekły. Dodał też, że były szkoleniowiec Legii Warszawa miał zlecić swoim asystentom, aby zabrali ze sobą jego rzeczy.
„Sa Pinto wściekły opuszczał klub. Teraz jego asystenci mają zająć się… pakowaniem” – napisał Kamieniecki.
Dziś dziennikarz dodał, że wraz z Sa Pinto Legię opuszczą także jego asystenci. „Cała portugalska ekipa (Mota, Guilherme, Pereira) naturalnie odchodzi razem z Sa Pinto” – ujawnił.